Makłowicz w podróży godziny emisji w telewizji, obsada, kiedy leci i gdzie obejrzeć

Reklama

Makłowicz w podróży w TV - najbliższe emisje

+ Obserwuj
Przycisk Zapisz przy transmisji pozwala na szybkie dodanie wydarzenia do kalendarza: iCalendar, Google Calendar, Outlook.

Emisja Makłowicz w podróży będzie miała miejsce (premiera, powtórka):

Program TV na 15 maja 2024 (Środa)
19:45 Zakończone  Makłowicz w podróży - Podróż 24 (90) Niemcy: Badeńska prowincja Logo TVP Rozrywka
Program TV na 16 maja 2024 (Czwartek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 24 (90) Niemcy: Badeńska prowincja Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Nizina Górnoreńska w południowo - zachodnich Niemczech ciągnie się od Frankfurtu aż do szwajcarskiej Bazylei. Od wschodu zamyka ją łańcuch Szwarcwaldu, od zachodu zaś francuskie Wogezy za Renem. Historyczna kraina po tej stronie rzeki to Badenia. W dole typowy dla tych stron krajobraz: wieża kościoła, czerwone dachówki domów w miasteczku, białe połacie upraw szparagów i majaczące w oddali Wogezy. Robert podziwia ruiny rzymskiej willi z 30 roku naszej ery, zagubione wśród badeńskiej prowincji. Krajobraz wokół ruin niewiele zmienił się od czasów starożytnych, wtedy też dookoła rosły winnice, które sadzili Rzymianie. W IV wieku pojawiły się tu plemiona germańskie, rzymska willa nie przetrwała ich najazdu, ale winorośl owszem. Te okolice Badenii noszą nazwę Markgräferland, co znaczy ziemia margrabiów. Jest to najcieplejszy region Niemiec. Doliną Rodanu dociera tu gorący prąd śródziemnomorskiego powietrza z południa Francji. Niekiedy w październiku temperatura dochodzi do 30 stopni. Nic dziwnego, że Markgräferland słynie z win. W miasteczku Sulzburg - Laufen Robert odwiedza miejscową winiarnię. Spróbowawszy sektu, kieruje się do winnicy, gdzie na zboczu pod stromym wzgórzem z ruinami zamku, z widokiem na miasto Staufen, gotuje Badische Schupfnudeln, czyli kluski ziemniaczane z białymi szparagami. Zabawne, zwłaszcza dla turystów miasteczko Heitersheim liczy najwyżej kilkuset mieszkańców. Na placyku przed starym ratuszem i posterunkiem policji stoi pomnik miłości - na kolumnie ustawiono Amora. Budynek komisariatu przypomina chatkę z piernika. Robert Makłowicz wstępuje do miejscowej gospody, która, jak głosi napis, została założona w 1777 roku; od pokoleń w rękach jednej rodziny, karmi gości i daje im dach nad głową. Na tarasie restauracji miejscowego hotelu Robert Makłowicz degustuje egzotyczną zupę curry z mleczka kokosowego z pieczonym przegrzebkiem, wędzoną szynkę z pobliskiego Szwarcwaldu oraz szynkę gotowaną. Do tego miejscowy wynalazek kulinarny: grube naleśniki poszarpane na kawałki specjalną techniką na patelni. Szef kuchni poleca także szparagi z różową cielęcą polędwiczką. Do tego domowe kluski typu szpecle (niem. spätzle) i kieliszek miejscowego czerwonego wina. Na deser Robert udaje się do domowej destylarni. Właścicielka prezentuje cztery trunki własnego wyrobu: destylat gruszkowy, Kirschwasser, czyli destylat z czereśni, destylat ze śliwek i Tresterbrand, czyli grappę. W małym miasteczku Rust blisko granicy z Francją znajduje się największy niemiecki park rozrywki. Podzielono go na sektory reprezentujące różne kraje Europy. Każdy dział narodowy ma swoje restauracje, ale najwięcej chętnych ustawia się w kolejce do lokalu komputerowego. Przy stolikach monitory komputerów, menu wyświetla się na ekranie, a dania zamawia się, naciskając klawisze; nie ma tu w ogóle kelnerów. Kuchnia znajduje się na dole, tam docierają zamówienia z komputera i tam przygotowuje się potrawy. Wjeżdżają one windą do stanowiska dystrybucji, skąd napowietrzne minikolejki rozwożą je wprost na stoły gości. Wizytę w parku rozrywki Robert kończy w sektorze niemieckim, gdzie powiewają żółto - czarne flagi, barwy Badenii - Wirtembergii.

Reklama
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 24 (91) Niemcy: Fryburg Bryzgowijski Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Ze szczytu góry Schauinsland, z której w średniowieczu Bryzgowijczycy czerpali swoje srebrne bogactwo, krakowski podróżnik i smakosz zjeżdża kolejką linową do samego centrum Fryburga Bryzgowijskiego. Miasto założono na ważnym szlaku kupieckim łączącym Morze Śródziemne z Północnym. Określenie Bryzgowijski pochodzi od Bryzgowii, historycznej krainy leżącej nad granicznym Renem w południowo - zachodnich Niemiec. Niedaleko stąd, w Schwarzwaldzie, ma swoje źródła inna wielka rzeka - Dunaj. Takie położenie bardzo sprzyjało budowaniu pozycji handlowej Wolnego Miasta, bo tak się tłumaczy jego nazwę. Fryburg - wolne miasto kupieckie. W zabytkowym średniowiecznym centrum uwagę zwraca XIII - wieczna gotycka katedra, cudem ocalała z alianckich bombardowań w czasie II wojny światowej. 27 listopada 1944 roku wieczorem nad Fryburg nadleciały alianckie bombowce. Zmasowanego bombardowania nie uzasadniały cele wojskowe, takich na starym mieście nie było. Chodziło o złamanie w Niemcach ducha walki i odwet. W gruzach legła większość domów przy placu Katedralnym. Prawie wszystkie starannie odbudowano. Szczególnie piękna jest czerwona kamieniczka z późnego średniowiecza. W XVI wieku była tu siedziba gildii kupieckiej. Na frontonie można podziwiać herby i posągi panujących tu przez prawie 500 lat Habsburgów. Każde miasto średniowieczne miało swoje mury obronne, a w nich bramy. We Fryburgu zachowały się dwie; słynniejsza z nich jest Brama Szwabska. Tuż przy niej ulokowała się słynna gospoda Pod Czerwonym Niedźwiedziem, najstarsza w Niemczech. Od 700 lat przyjmuje gości. Pierwsze wpisy w dokumentach historycznych na jej temat pochodzą z roku 1311. Na placu Katedralnym codziennie oprócz niedziel odbywa się największy targ w mieście. Sery, szparagi, zioła, domowej produkcji destylaty, pesto z dzikiego czosnku, grzyby, przeróżne mięsa i kiełbasy - wszystkiego w bród. Robert kupuje 10 deka kurek. Potem wśród ozdobnych kamienic degustuje Maultaschen z wieprzowiną i jarzynami. Są to po prostu nasze polskie pierogi, tylko inaczej podawane. Sam zaś gotuje pod Bramą Szwabską arcyniemieckie ziemniaki ze szpekiem i młodymi kurkami w winie. Fryburg nieodparcie kojarzy się z uniwersytetem. Pierwotna zamożność miasta, oparta była na srebrnym kruszcu. Kiedy zasoby szwarcwaldzkiego srebra się wyczerpały, Fryburg znalazł inne źródło bogactwa, postawił na rozwój nauk. Założony w połowie XV wieku Uniwersytet Alberta i Ludwika należy dziś do grona najbardziej prestiżowych uczelni w Europie. Z Fryburgiem związani byli filozofowie Max Weber i Martin Heidegger. We Fryburgu pod koniec życia mieszkał Erazm z Rotterdamu, słynny filozof epoki reformacji. Jego księgi znalazły się na indeksie, a wielki humanista zmarł w pobliskiej Bazylei. Dzięki studentom miasto nie ma typowego dla Niemiec statycznego, mieszczańskiego charakteru. Prezentuje oblicze młode, dynamiczne i kosmopolityczne.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 17 maja 2024 (Piątek)
07:00 Makłowicz w podróży. Słowacja - Bańska Szczawnica Logo TVP Polonia

Opis (streszczenie): Kiedy mam depresję i mało czasu, jadę do Bańskiej Szczawnicy, zwierza się Robert Makłowicz. To tylko 150 km od polskiej granicy. Miasto jest wpisane na listę dziedzictwa kultury UNESCO, a mało kto w Polsce o nim słyszał. Osada w kotlinie wśród Szczawnickich Wierchów wyrosła w średniowieczu jako ośrodek górniczy. Wydobywano tu srebro i złoto. Ślady dawnego bogactwa widać do dziś. Do dzisiaj też można oglądać podziemne sztolnie, których setki kilometrów wydrążono pod samym miastem i w jego okolicy, oraz genialny XVIII - wieczny kaskadowy system sztucznych stawów, które generowały niezbędną do funkcjonowania kopalni energię wodną. Miasto przestało się rozwijać w XIX wieku wraz z zamknięciem kopalni, co było bardzo nieprzyjemne dla ówczesnych mieszkańców, ale jest bardzo szczęśliwą okolicznością dla turystów, bo historyczne centrum zachowało się w dawnej formie. Jak chociażby renesansowa kamienica, w której mieszczą się cukiernia i kawiarnia Gavalier. W kawiarni Robert degustuje tort Urpiner, pieczony z miejscowym ciemnym piwem o nazwie Urpin. Danie odcinka - górniczy kapuśniak (kapustova polievka) - Robert ugotuje na podwórku pensjonatu z widokiem na górniczą Kołatkę i całe miasto. Potem nasz podróżnik uda się do Centrum Wina, gdzie można spróbować wszystkich tutejszych szczepów. Pan Miro, szef winoteki, wyjaśnia, że miejscowe terroir najlepiej poznawać poprzez wina młode, w których wyraźnie czuć ich intensywność, zapach i siłę, a więc cały potencjał danego rocznika. Zwieńczeniem kulinarnych poszukiwań będzie kolacja w restauracji 4 Sochy, gdzie Robert spróbuje dań z dziczyzny. 4 Sochy to po słowacku cztery rzeźby, wyobrażają one 4 pory roku. Robert raczy się sarnim combrem, do którego pasuje jesień albo zima. Przy okazji wspomina, że gdy 20 lat temu pierwszy raz odwiedził Bańską Szczawnicę, nie było tu nic godnego uwagi. Jadł w górskiej karczmie za miastem, gdzie podawano niedźwiedzia i muflona. Przez 20 lat jakość podawanej tu dziczyzny zmieniła się diametralnie. Prawdziwą ucztą może być też kolacja w ośrodku narciarskim, położonym kilka kilometrów za miastem. Szefem kuchni jest tu Lubomir Herko - ścisła czołówka słowackiej sztuki kulinarnej. W sali restauracyjnej przed Robertem trzy dania: foie gras, zupa borowikowa i sandacz, do tego miejscowe białe wino o nazwie Veltlinske Zelene, a na deser pieczona czekolada.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
10:00 Makłowicz w podróży - Podróż 24 (91) Niemcy: Fryburg Bryzgowijski Logo TVP Rozrywka
16:45 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Kordoba" (187) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Andaluzyjskie miasto Kordoba słynie ze wspaniałych zabytków i niemożebnego upału. Przez 5 miesięcy w roku temperatura może tu przekraczać 40 stopni C w cieniu. Turysta odnajdzie tutaj tropy rzymskie, arabskie, wizygockiei chrześcijańskie. Splendor starego miasta zapowiada już wiodący do niego rzymski most (Puente Romano) ponad Gwadalkiwirem, najważniejszą rzeką Andaluzji. Przez 2 tysiące lat była to jedyna stała przeprawa spinająca brzegi rzeki. Łacińska nazwa Gwadalkiwiru to Betis, a cała rzymska prowincja w granicach dzisiejszej Andaluzji nazywała się Baetica. Rzymianie władali jednak ziemią niemal jałową, spaloną słońcem. Dopiero Arabowie zmienili ją w żyzny spichlerz dzięki systemom nawadniania i melioracji, wykorzystywanym do dzisiaj. Kalifat Kordobański to cały czas arabski sen o potędze; nigdy wcześniej ani później Arabowie nie osiągnęli takiego poziomu rozwoju ekonomicznego i kulturalnego. W Kordobie jest już wieczór, wreszcie się ochłodziło. Czas na pierwszy posiłek. Robert wybiera arabską restaurację pod murami katedry. W menu: zupa harira, na jagnięcinie, z ciecierzycą - jak u króla Maroka. A do picia arabska miętowa herbata, doskonale gasząca pragnienie. Na północ od Kordoby ciągnie się łańcuch górski Sierra Morena. Krajobraz typowy dla wnętrza Hiszpanii - puste połacie. Ale i w tej pustce można odnaleźć rzeczy godne uwagi. U podnóża gór rosną kilkusetletnie dęby. Dęby rodzą żołędzie, a żołędzie to świński przysmak. Tutejsze świnie rasy Cerdo Ibrico to skarb Półwyspu Iberyjskiego. Nie są hodowanew chlewie, ale żyją wolno, na wielkich przestrzeniach. Rasa Cerdo ibrico to krzyżówka dzika ze świnią europejską oraz śródziemnomorską. Sierra de Los Pedroches to przedgórze łańcucha górskiego Sierra Morena. W niewielkiej domowej gospodzie Robert zatrzymuje się na poczęstunek. Kamienny stół na podwórku domostwa, a na nim wyłącznie domowe produkty: marynowane oliwki, owczy ser, białe wino utoczone z kadzi i wędliny, wśród nich szynka jamón serrano z apelacji Los Pedroches. W tutejszych rozległych dębowych lasach żyją też dzikie zwierzęta: jelenie, dziki, czy też dzikie króliki. I właśnie z królika Robert przyrządza danie główne. Jest to conejo en salsa de almendras, czyli królik w sosie z migdałami. W miasteczku Anora Robert zwiedza suszarnię szynek. Na piętrowych stojakach wiszą dojrzewające szynki jamón ibrico. Degustacja odbywa się na miejscu, w sklepie. Pani w czerwonym fartuchu kroi ręcznie szynkę na specjalnym stojaku. Plasterki wyglądają niezwykle kusząco i elegancko. La Mezquita, La Judera - tych miejsc w Kordobie nie wolno ominąć. Trzeba też zajrzeć na ozdobne dziedzińce domów biorących udział w konkursie na najpiękniejsze patio. Wspomniana La Mezquita, czyli Wielki Meczet, jest najwspanialszym zabytkiem Kordoby. Pochodząca z VIII w. budowla była wielokrotnie przebudowywana. Najpierw była tu wizygocka wczesnochrześcijańska świątynia, którą Maurowie przekształcili w ogromny meczet. Dziś jest tu chrześcijańska katedra, chluba i duma całej Hiszpanii. Zaś La Judera to dawna dzielnica żydowska. Jest tu wiele restauracji, których jadłospis często wynika z klimatu. Latem w całej Andaluzji ludzie jedzą chłodnik jarzynowy gazpacho. W Kordobie mają jego własną wersję, to salmorejo z dodatkiem jajek na twardo gotowanych z sokiem z buraków i szynki jamón serrano pokrojonej w kosteczki. Ważnym punktem na mapie Kordoby jest targ gastronomiczny Mercado Victoria. Generalnie można wyróżnić dwa rodzaje targów: takie, na których kupuje się półprodukty i takie, gdzie można dostać gotowe jedzenie. W Hiszpanii ten drugi rodzaj jest coraz bardziej popularny. Mercado Victoria w Kordobie wieczorem zamienia się w gigantyczną restaurację z przeróżną ofertą. Mamy tu np. bogaty wybór tapas: ser manchego produkowany z owczego mleka; ziemniaki duszone w

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 24 (92) Niemcy: Żyzna Badenia Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz podróżuje po Badenii, krainie słynącej z doskonałej kuchni i pięknych krajobrazów. Zatrzymał się w Breisach nad Renem. W swoim górnym biegu rzeka ta stanowi naturalną granicę Niemiec z Francją - na zachodzie i ze Szwajcarią - na południu. Tworzy tam rozległą dolinę, którą zamykają z dwóch stron górskie pasma Wogezówi Szwarcwaldu. Na pograniczu francusko - niemieckim często widzi się budujące dziś hasła typu "Niech żyje przyjaźń niemiecko - francuska!". Ale nie zawsze tak było. Przez wiele lat te ziemie, zwłaszcza położona po drugiej stronie Renu Alzacja, stanowiły kość niezgody i były jątrzącą się raną na mapie Europy. Dopiero po II wojnie światowej zapanowała tu zgoda i spokój. Był to efekt pracy polityków oraz obu żyjących nad Renem społeczeństw. Warto jednak poszperać w historii, by odnaleźć wcześniejsze przykłady współpracy francusko - niemieckiej. W XIV stuleciu Breisach razem z niemieckim dziś Fryburgiem, francuskim Colmar i szwajcarską Bazyleą utworzyły wspólnotę handlową, która przetrwała ponad 200 lat. Dziś współpracę handlową i przenikanie się kultur obserwujemy chociażby w lokalnym fast - foodzie. Obok niemieckich wurstów można tu kupić francuskie merguezy z jagnięciny, które Francuzi przejęli od Arabów ze swych dawnych kolonii w północnej Afryce. Po II wojnie światowej aż do lat 90 wojska francuskie stacjonowały w Badenii - jako strefie okupacyjnej. Służyło w nich wielu Arabów z Maghrebu i to oni przywieźli tu merguezy. Ciekawa jest wyprawa na drugi brzeg Renu. Można tam podziwiać Kanał Alzacki, imponujące dzieło sztuki inżynieryjnej. W swoim górnym biegu Ren jest niespławny, więc od Bazylei do Strasburga przekopano kanał, szerszy od Kanału Sueskiego, dzięki któremu dopływają tu duże barki aż z Morza Północnego. Uprzemysłowiona Alzacjapotrzebuje dużo energii elektrycznej, więc zasilany wodą z Renu kanał napędza cztery hydroelektrownie i chłodzi reaktory jądrowe w pobliskim francuskim Fassenheim. W Niemczech Robert obowiązkowo podgląda uprawy ziemniaków. Wędrując z motyką między kwitnącym krzakami po polach ziemniaczanych w okolicach Hartheim, ze znawstwem opowiada o tutejszych odmianach, ogólnospożywczych i sałatkowych. Jest zdania, że w kwestii kultury ziemniaka możemy się od Niemców jeszcze wiele nauczyć. A warto, bo ziemniak to najwspanialszy żywiciel ludzkości. Na wzniesieniu dominującym nad okoliczną równiną Robert gotuje pozornie plebejskie danie w szlachetnym wydaniu: zupę ziemniaczaną z grzankami z czarnego chleba z pasztetówką. W tej okolicy sadzi się nie tylko ziemniaki, ale też i inne warzywa. Kolejny etap podróży wiedzie do przygranicznego Feldkirch, gdzie Robert Makłowicz zwiedzagospodarstwo specjalizujące się w uprawie szparagów. Brudne szparagi wprost z pola przywozi się w skrzyniach do przetwórni. Prosto z rampy są transportowane wózkami widłowymi do hali. Zanim jednak zmienią się w biały smakołyk, najpierw trafią pod zimny prysznic. Lodowata woda nie tylko oczyszcza je z ziemi, ale też schładza i usztywnia, co jest bardzo ważne w późniejszej obróbce. Z chłodni szparagi kierowane są do płukania ręcznego. Następnie są sortowane na taśmie i przycinane na standardową długość 22 cm. Mniejszy kaliber czy cieńsze sztuki doskonale nadają się na zupę szparagową. W gospodarstwie jest też sklep z własnymi wyrobami. Można do niego wejść prosto z przetwórni, więc klienci wiedzą, co kupują. Robert Makłowicz prezentuje wybrane towaryna sklepowych półkach, m.in. bitter z korzenia cykorii - niskoalkoholowy napój w typie campari.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 18 maja 2024 (Sobota)
06:20 Makłowicz w podróży. Podróż 47 Chorwacja "Peljeac i Konavle" (181) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Białe słońce przegania mgiełkę znad morza i zmienia jego toń w lazur. Wiaterek szemrze w koronach palm. Poranek w południowej Dalmacji. Robert Makłowicz na tarasie hotelu w miejscowości Orebić raczy się śniadaniem. Na stoliku typowy zestaw - w miejscowym języku velike makjato - wzbogacony o strudel z jabłkami. Dalmacja to kraina historyczna w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie oraz Czarnogórze, na wschodnim wybrzeżu Adratyku. Trasa podróży przez południową Chorwację prowadzi z półwyspu Peljesac aż za Dubrovnik, do mniej turystycznego regionu Konavle. Najbliższy ląd to wyspa Korcula i nieco dalsza wyspa Mljet. Na końcu półwyspu, w cichej zatoczce, schowała się wioska Loviste. Nawet w sezonie nie ma tam tłumów. Tutaj krakowski smakosz uczył się podstaw dalmatyńskiej kuchni. Wraz z nim odwiedzamy nadmorską restaurację. Jej właściciel Gordan Matijasević wyciąga właśnie z wody kosz z langustami i zaprasza na degustację sałatki, której głównym składnikiem jest ten skorupiak. W kieliszkach białe wino, a rozmowa dotyczy dalmatyńskiej kuchni. Półwysep Peljesac to nie tylko ryby i skorupiaki. To także jedno z najsłynniejszych miejsc w Dalmacji, gdzie uprawia się winorośl. W miasteczku Orebic krakowski podróżnik degustuje najbardziej znane gatunki miejscowego czerwonego wina: postup i dingac. Znad morza Robert jedzie do wnętrza półwyspu, gdzie jest o kilka stopni chłodniej. Winiarską stolicą środka półwyspu jest miasteczko Kuna. Kiedyś ludne, w czasie II wojny spalone, dziś ma niewielu mieszkańców, głównie winiarzy. W Kunie Peljeskiej wina można się napić w rodzinnych konobach. Konoba to rodzaj gospody we wnętrzach miejscowych domów. Oprócz wina można tu także dostać coś do jedzenia. Gospodarze, z którymi Robert gawędzi po chorwacku, podają wino czerwone i różowe. Do tego dalmatyńskie przysmaki, m.in. z dzikich szparagów. Po degustacji Robert udaje się na przechadzkę. Droga, po której stąpa, została wytyczona w czasach Austro-Węgier, a jej najstarszy odcinek pochodzi z czasów napoleońskich. Danie główne odcinka to manitra, czyli makaron po dalmatyńsku w sosie z młodym bobem i kalmarami. Robert przyrządza je w nadmorskim miasteczku Trstenik. Swoją winiarnię ma tutaj legendarny winiarz, pan Miljenko Grgić, jeden z ojców założycieli winiarstwa w Kalifornii, który na starość powrócił do ojczyzny przodków, by i w Chorwacji szerzyć winiarską kulturę. Peljeska winiarnia pana Miljenka, który ma dziś 92 lata, to w porównaniu z jego kalifornijskimi biznesem winnym skala kieszonkowa - tylko dwa szczepy: posip z Korculi i plavac mali z Peljesca. Plavac mali to ojciec kalifornijskiego szczepu zinfandel. Emigranci z Dalmacji zawieźli szczepy plavac mali do Stanów. Miasteczko Cavtat to dziś niewielki kurort. Na nabrzeżu przystani tłumy turystów. Walory tego regionu docenili już starożytni Grecy, którzy założyli tu kolonię o nazwie Epidaurum. Cavtat to wrota do regionu Konavle. Żeby zrozumieć istotę tego miejsca, trzeba oddalić się od morza. Tam są góry małe, tutaj wielkie, a pomiędzy nimi "polje" - tak się nazywa na Bałkanach szeroka, płaska dolina, gdzie uprawia się winorośl. Kolejne zwiedzane miasteczko to Gruda. Na słonecznych ulicach można zobaczyć turystów na rowerach. Miejscowi, jeśli jeżdżą, to samochodami, albo siedzą w kawiarniach. Latem odbywają się tu zabawy i festyny ludowe z mnóstwem lokalnych przysmaków. Ostatni etap podróży to niewielki półwysep Prevlaka, kres dzisiejszej Dalmacji. Pierwsza góra na horyzoncie to granica z Czarnogórą. Dalej jest Bośnia i Hercegowina. Prevlaka to brama do Boki Kotorskiej, która kiedyś też była Dalmacją. Stacjonowała tam austro-węgierska marynarka wojenna.

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
06:55 Makłowicz w podróży. Podróż 47 Chorwacja "Lastovo i Mljet" (182) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Mało jest krajów takich jak Chorwacja - z bogato rozwiniętą linią brzegową i tyloma wyspami wymagającymi połączeń promowych. Największą i najbardziej oddaloną od lądu jest dalmacka wyspa Lastovo. Historia Lastova w telegraficznym skrócie przedstawia się następująco. Do wojen napoleońskich wyspa należała do Republiki Dubrownickiej. Potem wchodziła w skład utworzonych przez Napoleona Prowincji Iliryjskich. Po kongresie wiedeńskim w 1815 r. należała do Austrii, a od 1867 r. do Austro-Węgier. W okresie dwudziestolecia międzywojennego były tu Włochy. Po II wojnie, w czasach Jugosławii, Lastovo było bazą marynarki wojennej. Do dziś pozostały na wyspie wykute w skałach tunele, w których cumowały kutry rakietowe i okręty podwodne. W tamtych czasach cudzoziemcy, ale też i Jugosłowianie mieli zakaz wstępu na wyspę. Dziś armię wypiera sztuka. Na wyspie odbędzie się bowiem koncert muzyki Szostakowicza - widzowie siedzą na łodziach, a kwartet smyczkowy ulokował się na skałach. Stolicą wyspy jest niewielkie miasto o tej samej nazwie, malowniczo położone na wzgórzach. Miasto usytuowane jest w głębi lądu, a nie na wybrzeżu, bo to właśnie z morza przychodziło niebezpieczeństwo. W stolicy Robert podziwia architekturę z czasów Republiki Dubrownickiej i słynne lastowskie fumari, czyli ozdobne kominy. Komin to po chorwacku dimnjak, ale tutaj nazywa się go z włoska fumar. Fumary to symbol miasteczka. Ich wysokość pełni funkcję praktyczną, zapewnia lepszy cug. Niegdyś był to również symbol statusu społecznego. Wody wokół Lastova są najżyźniejsze na Adriatyku, dlatego mieszkańcy wyspy od zawsze łowili ryby. Dziś też łowią, ale przede wszystkim obsługują turystów. Robert zwiedza wioskę rybacką o nazwie Lucica, niegdyś morskie okno na świat stolicy wyspy. Wioska i latarnia morska z XIX wieku to obiekty tzw. turystyki kwalifikowanej - w dawnych domach rybaków można dziś spędzać wakacje. Zatoczka Solitudo - w sezonie aż roi się tu od jachtów i katamaranów. Cumują przy nabrzeżu i przy bojach, zajmując całą przestrzeń. W zatoce jest hotel z restauracją, gdzie Robert degustuje zupę rybną i miejscowe specjały. A co się tutaj jada? Na całej wyspie nie ma ani jednego supermarketu, są tylko niewielkie sklepiki. W nich produkty przywożone promem - w puszkach albo kartonach. Ale podstawą menu są rzeczy lokalne. Oliwa (na wyspie rosną dwie endemiczne odmiany oliwek: piculja i lastovka), wino, smażone kalmary, langustynki, drapieżna ryba skorpena i ziemniaki z blitwą, czyli botwiną. Claudio Magris, włoski eseista, pisał o śródziemnomorskich mikrokosmosach kultywujących swą odrębną tradycję, niepodatnych na wpływy. Lastovo to doskonały tego przykład. Niewielka wyspa: niezmieniona przyroda, architektura jak z Republiki Dubrownickiej i własny język - dialekt dalmacki z wpływami włoskimi. Każdy kamień tutaj, każde tutejsze słowo, warte są więcej niż tona złota. Z Lastova Robert płynie na wyspę Mljet uznawaną za najzieleńszą wyspę Adriatyku; niektórzy twierdzą, że w ogóle Śródziemnomorza. A to dzięki odwiecznym lasom piniowym. Wszędzie czuć tu zapach żywicy i miodu. Stąd zresztą nazwa wyspy Mljet. W roku 1960 na Mljecie ustanowiono park narodowy. Atrakcją wyspy jest też słone Wielkie Jezioro, na środku którego, na małej wysepce, już w XII wieku założyli klasztor benedyktyni z Gargano w Apulii. A co jadali tutejsi wyspiarze? Nie ryby. Te sprzedawali. Podstawą ich jadłospisu była ośmiornica, która jest też daniem odcinka. Na kamiennym nabrzeżu Robert gotuje ośmiornicę na czerwono. Atrakcją Mljetu są też piaszczyste plaże, co w Dalmacji, nad Adriatykiem jest prawdziwą rzadkością. Jaka jest główna różnica między Lastovem a Mljetem? Na Mljecie nie ma miast, same sioła. Robert podziwia nadmorską wioskę Polace. Już Rzymianie traktowali ją letniskowo i rekreacyjnie. Swój pała

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
Reklama
07:20 Makłowicz w podróży - Podróż 7 Izrael - Tel Awiw (30) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Swoją podróż po Tel Awiwie Robert Makłowicz zaczyna od Jaffy, starożytnego portu znanego już 4 tysiące lat temu, a dziś stanowiącego część miasta. Historia samego Tel Awiwu liczy zaledwie 100 lat; czuje się tu europejską nowoczesność, którą jako pierwsi przywieźli ze sobą imigranci z Niemiec, Polski, Czech i Węgier już w latach 30. XX wieku. O dzisiejszym Izraelu, jego kulturze i kuchni mówią w programie: znany również w Polsce pisarz Etgar Keret, czołowa postać muzycznej sceny ethno Yair Dalal oraz córki Józefa Baua, żydowskiego grafika urodzonego i wykształconego w Krakowie. Na telawiwskim stole Roberta Makłowicza znajdą się: barwena w sosie pomarańczowym, falafel, szawarma, 3 rodzaje zup pochodzenia jemeńskiego oraz wątróbka z cebulą i ziemniakami puree.

Czas trwania: 25min. / 2009 / magazyn kulinarny
08:00 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "Morze i Tag" (31) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Lizbona, położona nad ujściem Tagu do Atlantyku, jest nierozerwalnie związana tak z rzeką, jak i oceanem. Robert Makłowicz rozpoczyna swoją podróż po Portugalii właśnie nad rozlewiskiem Tagu, skąd w XV wieku wyruszały morskie wyprawy do Indii i Nowego Świata. Oglądając w Belem zabytki z tamtych czasów, kieruje się wzdłuż brzegu rzeki do centrum miasta, a stamtąd do nowej dzielnicy powstałej na terenach Wystawy Światowej EXPO, którą Portugalia organizowała w 1998 r. Przysmakiem jest tu solony dorsz bacalhau, król portugalskich stołów. Wśród propozycji na słodko nie zabraknie oczywiście słynnych babeczek z Belem.

Czas trwania: 25min. / 2009 / magazyn kulinarny
12:15 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Grenada" (188) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): W tym odcinku Robert podróżuje po andaluzyjskiej prowincji Grenadzie. Pierwsze odwiedzane miejsce to Pampaneira, pięknie położone górskie miasteczko z przemyślnym systemem wodociągów, stworzonym jeszcze przez Maurów. Wodociągi umożliwiają tarasowe uprawy na stromych zboczach gór. Z ośnieżonych nawet latem 3 - tysięczników Sierra Nevada spływa wąwozem topniejący śnieg. Od wąwozu odchodzi w bok system poziomych kanałów, które nawadniają tarasowe pola. A co tu rośnie? Przede wszystkim konopie i migdałowce. Gaje migdałowe na zboczach gór to charakterystyczny element tutejszego pejzażu. Na razie owoce są zielone, będą dojrzałe pod koniec sierpnia. Pozostałością czasów arabskich jest pralnia. Ta tutaj ma co najmniej 500 lat. Robert zanurza ręce w kamiennej kadzi z wodą i wyjaśnia, na czym polegał ten wynalazek. Otóż do prania wykorzystywano spływającą z gór krystaliczną zimną wodę. Ale to nie jest kres tej wodnej wędrówki. W tamtych czasach nawet brudnej wody nie marnowano. Po praniu woda spływała i spływa nadal ulicznymi kanałami, służąc do ochłody, wspaniale odświeżając powietrze. Spacerując po miasteczku, Robert podziwia białe domy po obu stronach stromych uliczek. W jednym z domostw odwiedza warsztat tkacki. Pani pracuje przy drewnianej maszynie tkackiej. W czasach arabskich w Pampaneira mieszkali Berberowie, którzy trudnili się tkactwem. Po nich pozostała tradycja ręcznego wyrabiania koców i derek. Kiedyś okrywano nimi osły i muły, ludzie też się opatulali. W zimie bywają tu mrozy. Niemal identyczne tkaniny znajdziemy po drugiej stronie Morza Śródziemnego, w Magrebie. Przy jednej białych uliczek mieści się winiarnia, a zarazem sklepik z lokalnymi produktami. Pod sufitem wiszą szynki. W czasach arabskich szynki by tu nie wisiały, to wieprzowina. Ale pozostałe produkty mają swoje korzenie w odległej historii: chleb daktylowy, nugaty z migdałami, oliwa i czekolada, wyrabiana tu metodami rzemieślniczymi. Robert zasiada do degustacji. Na stoliku: szynka, pomidory z ogródka, sery dojrzewające owcze i kozie, dwa rodzaje kiełbasy chorizo, salceson, korniszony, oliwki i wino. Krakowski smakosz odwiedza także sklepik z czekoladą, którą świat pośrednio zawdzięcza Hiszpanom, to oni pierwsi podpatrzyli u Azteków w Meksyku kulinarne zastosowanie ziaren kakaowca. W ofercie mnóstwo oryginalnych smaków, np. ciemna czekolada z owczym serem. Nastepny przystanek na trasie to pobliskie Lanjarón, gdzie Robert chłodzi się napojem limon - jest to biały wariant sangrii, i próbuje miejscowych dań z owoców morza, królika, kasztanów i buraków. Na deser podają tu kompot z kasztanów, jest to rodzaj gęstej zupy z laską cynamonu. Granada czy Grenada? Wielu turystów przybywających do Grenady zastanawia się, jak nazywać to miasto: W polskiej tradycji przyjęła się ta druga nazwa, ale po hiszpańsku to Granada, czyli granat. W legendarnej Grenadzie Robert przywołuje postacie Izabeli i Ferdynanda, pochowanych tam królów katolickich. A jeśli chodzi o kulinaria, to w Grenadzie trzeba koniecznie odwiedzić restaurację Chikito, ulubione miejsce Federica Garcii Lorki. Robert zamawia tu starą andaluzyjską potrawę: rabo de toro, czyli duszone ogony bycze. Założona na początku XX restauracja ma bardzo długą listę bywalców, z której Robert wybiera trzy nazwiska: Federico Garca Lorca, Manuel de Falla oraz Andres Segovia. Każda z tych osób w istotny sposób wpłynęła na kulturę światową. Albaicin to dawna arabska dzielnica. Albaicin to plątanina biegnących w gorę i w dół krętych uliczek. Okolica ta cieszyła się niegdyś złą sławą, a to z powodu Cyganów, którzy mieszkali na szczycie wzgórza Sacromonte. Danie odcinka - ajo blanco, czyli chłodnik z migdałów Robert przyrządza u stóp Alhambry. Wycieczkę po Grenadzie kończy wizyta w cukierni, gdzie Robert próbuje ciasteczek upamiętniających ważne wydarzenie z

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
Program TV na 19 maja 2024 (Niedziela)
06:20 Makłowicz w podróży. Podróż 47 Czarnogóra "Boka Kotorska" (183) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): W tym odcinku Robert zwiedza Czarnogórę. Kotor, Prcanj, Tivat, Gornja Lastova i Perast to miejscowości, które odwiedzimy, podróżując wokół słynnej Boki, czyli Zatoki Kotorskiej, która należała kiedyś do Republiki Weneckiej. Nazwa "boka" pochodzi od włoskiego słowa "bocca" oznaczającego usta. Z lotu ptaka bowiem zatoka przypomina usta. Program wyprawy pęka w szwach: mury obronne, architektura romańska, place w stylu weneckim, przystań jachtowa dla milionerów, autentyczny okręt podwodny, średniowieczna tłocznia oliwy i górski kościółek - rówieśnik Bitwy pod Grunwaldem. Sporo atrakcji również na talerzu: tatar z wołowiny Wagyu, foie gras z galaretką z porto, słodkie priganice z miodem, ośmiornica i morskie ryby. W autorskim wykonaniu Roberta, przyrządzane pod kaplicą Matki Boskiej Ryżowej risotto Risi e bisi z jagnięciną. Lord Byron twierdził, że Boka Kotorska to najpiękniejsze w świecie połączenie gór i morza. Kotor zaś to dawne weneckie miasto o strategicznym położeniu z potężną fortyfikacją, dziś także opasane murami obronnymi. Turcy, odwieczny wróg miasta, nigdy Kotoru nie zdobyli. Groźniejsza okazała się przyroda; trzęsienia ziemi nawiedzały ten region kilkakrotnie. Współczesność miasta to tłumy turystów i miejscowi, żyjący w tych historycznych dekoracjach. Szczęśliwie nasi przodkowie nie budowali z płyt gipsowych ani paździerza, więc trzęsienia ziemi nie wyrządziły większych szkód w zabytkowej tkance miasta. Przykładem jest XIII - wieczna romańska kolegiata p. w. NMP. Plątanina wąskich uliczek sprawia, że Kotor do złudzenia przypomina Dubrownik, ale na głównym placu widzimy weneckość w czystej postaci. Jednym z jej elementów jest wieża zegarowa z początku XVII wieku. Patronem miasta jest św. Tryfon. Odpędza on złe moce, pomaga winogrodnikom i sadownikom, ale też leczy ludzi z chrapania. Drugim odwiedzanym miasteczkiem jest Prcanj, gdzie Robert zatrzymuje się na posiłek. W tradycyjnej konobie, która mieści się w kamiennym domu, nasz podróżnik degustuje miejscowe przysmaki. W menu: bakalar, czyli suszony solony dorsz, sałatka z ośmiornicy, smażone kalmary z pióropuszami, langustynki, risotto czarne z sepią, risotto czerwone z krewetkami, panierowany plaster rekina, dorada i marynowany tuńczyk. Gornja Lastova to typowa górska wioska. Miasteczko zostało założonew XIII wieku. Robert zwiedza tłocznię oliwy. W ciemnym wnętrzu stoi stara drewniana maszyneria. Kompletnie zachowany młyn oliwny sprzed niemal 500 lat. Na kamiennym dziedzińcu przed gostioną, czyli karczmą odbywa się degustacja. Przed Robertem miska małych pączków, miód, butelka rakiji i kieliszek. Pączki trzeba zamoczyć w miodzie, a potem popić rakiją z morwy. W centralnym punkcie wioski stoi kościółek rzymskokatolicki, wzniesiony w 1410 r. Stąd rozciąga się wspaniały widok na półwysep Vrmac i miasteczko Tivat. Przewodniki niewiele o nim piszą, bo też nie ma tu specjalnych zabytków. Ale jest coś, czego nie znajdzie się na całym Adriatyku. Porto Montenegro - jedna z największych inwestycji jachtowo-hotelowych ostatnich lat. Są tu apartamenty z prywatnymi basenami na dachach. A jachty należą do najbogatszych ludzi świata. W eleganckiej restauracji przy marinie Robert degustuje dwie wykwintne przystawki: tatara z wołowiny rasy Wagyu i foie gras z galaretką z porto oraz jabłkowe chipsy. Atrakcją Tivat jest Muzeum Morskie. Można tu podziwiać dwa okręty podwodne. Kiedyś, za czasów Austro-Wegier Boka Kotarska byłą główną bazą marynarki. W miejscu muzeum była dawniej stocznia i arsenał. Danie odcinka: weneckie risotto z zielonym groszkiem i jagnięciną (risi e bisi), Robert gotuje nad wodą, na malowniczej wysepce, pod kapliczką Matki Boskiej Ryżowej. W tym miejscu zatoka jest najwęższa. Jak chce legenda, przepływał tędy statek wyładowany ryżem, zerwała się burza, kapitan wznosił modły do Matki Bosk

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
06:55 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Costa del Sol" (184) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Głównym miastem Słonecznego Wybrzeża jest Malaga, od niej rozpoczyna się ta andaluzyjska podróż. Malaga nie jest największym miastem regionu, ale ma największe lotnisko, więc turyści traktują je na ogół jako punkt przesiadkowy w drodze na plaże Costa del Sol. Ale warto się w Maladze zatrzymać, bo jest tu wiele ciekawych rzeczy, np. dom rodzinny Picassa, który tu się urodził i muzeum poświęcone jego sztuce. W Maladze przyszedł na świat inny sławny Hiszpan, Antonio Banderas. Korzenie Malagi są fenickie. Po Fenicjanach niewiele zostało. Po nich przyszli Rzymianie. Pozostawili po sobie liczne zabytki, m.in. amfiteatr z czasów cesarza Augusta. Z kolei malageńska starówka została zbudowana na bazie arabskiej mediny. W obrębie starej Malagi jest też wiele zabytków z okresu renesannsu i baroku. Ważnym punktem na mapie Malagi jest miejscowy targ miejski, który mieści się w dawnym arabskim budynku. Przy głównym wejściu są ryby i owoce morza. To logiczne, bo malageńska kuchnia to głównie dary morza. Turystów oprowadzają po targu przewodnicy kulinarni, którzy chętnie pokażą także inne ciekawe miejsca, np. maleńki sklepik, w którym zgromadzono najlepsze malageńskie produkty, jak np. wędliny, z których najbardziej znana jest szynka z okolic Rondy, ma niepowtarzalny smak, bo tamtejsze świnie nie jedzą żołędzi, ale kasztany. Z kolei masło przywożone jest z Asturii, bo w okolicach Malagi hoduje się tylko świnie i kozy, krów tu nie ma. Kolejny obowiązkowy adres na kulinarnym szlaku to sklep z rękodziełem i bar na jego zapleczu. Malaga to również synonim wina, dość specyficznego, wyrabianego ze szczepów Moscatel i Pedro Ximenez. Tutaj są w karcie dwie wersje malagi: palido, czyli blada i anejo, starzona w beczce. Do tego tapas: kawałki chleba, kiełbasa i czereśnie. Palido - mniej słodkie - pasuje do kiełbasy. To ciemniejsze jest bardzo słodkie - do niego najlepsze będą czereśnie. W różnych miastach różne rzeczy wyznaczają upływ czasu. W Maladze wieczór zapowiada pojawienie się na ulicach sprzedawców jaśminowych gałązek. Dlaczego sprzedaje się je wieczorem? Bo jaśmin dopiero wieczorem zaczyna pachnieć. A skoro wieczór, to pora na kolację. W tradycyjnej restauracji El Pimpi Robert próbuje dań miejscowej kuchni: z ryb, ośmiornicy i wieprzowiny. A są to: boquerones (panierowane, smażone sardele), flamenquin (wieprzowa rolada schabowa z cerdo iberico nadziewana szynką), ośmiornica na ziemniakach z czosnkiem, oliwą i pietruszką. Do picia wytrawne wino moscatel. Główny cel przyjazdu dla większości turystów na Costa del Sol to leżąca 15 km od Malagi miejscowość Torremolinos, chyba najsłynniejszy miejscowy adres wypoczynkowy. W szczycie sezonu nie da się tu wetknąć szpilki. Bardzo ważną instytucją plażową są tzw. los chiringuitos, lokale działające na obrzeżach plaż. Kiedyś były to szałasy, dziś restauracje z tarasami. Na jednym z nich Robert przyrządza pez espada, czyli miecznika vel włócznika po malageńsku. Turyści, którym nie chce się już plażować, mogą wybrać się w góry i pojechać do miasteczka Mijas w masywie Sierra Alpujata. Wioski nadmorskie, takie jak Torremolinos, boom turystyczny zmienił w kurorty, ale te leżące nieco wyżej, w górach, wyglądają zwykle tak samo jak kiedyś. Mijas jest najlepszym przykładem typowego białego miasteczka. Robert odwiedza tu Museo del Vino, które nie jest muzeum, ale winoteką. Są tam trunki z całej Hiszpanii, oczywiście prym wiedzie miejscowa malaga. Z Mijas nasz podróżnik udaje się do Marbelli - najsłynniejszego miasta na Costa del Sol. W latach 70. Hiszpania nie miała umowy o ekstradycję z Wielką Brytanią, więc zjeżdżali tu brytyjscy gangsterzy. Potem zaczęli przyjeżdżać zwykli bogacze. Dziś Marbella słynie przede wszystkim z imponujących rezydencji milionerów i ich jachtów w marinie Puerto Bans. Wieczór w Marbelli kończy kolacja

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
09:10 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Grenada" (188) Logo TVP HD
Program TV na 20 maja 2024 (Poniedziałek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 24 (92) Niemcy: Żyzna Badenia Logo TVP Rozrywka
17:45 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Grenada" (188) Logo TVP HD
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (93) "Co ma polder do wiatraka?" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Gdyby zapytać o pierwsze skojarzenie z Holandią, większość pytanych odpowiedziałaby pewnie wiatraki. I słusznie, stanowiły one dawniej obowiązkowy element tutejszego krajobrazu. Wszędzie indziej mełły ziarno na mąkę, ale w Holandii miały zupełnie inne zadanie. Były to swoiste stacje pomp. W Kinderdijk Robert Makłowicz odwiedza stację pomp w wersji współczesnej, napędzaną elektrycznie. Widok potężnych śrub pompujących wodę z kanału na wyższy poziom robi wrażenie. Wiatraki zostały zastąpione przez wydajne pompy elektryczne, ale całe urządzenie działa według tej samej zasady; śruba Archimedesa - genialny wynalazek stosowany już w starożytności - wynosi wodę z obszarów położonych niżej na wyższe. Identyczny mechanizm znajdziemy w maszynce do mielenia mięsa. Okolice Naaldwijk to polder w klasycznej formie: mostek nad kanałem i droga biegnąca groblą do ogrodzenia, za którym rozciągają się położone niżej polderowe pastwiska. Polder to obszar zalewowy, położony poniżej poziomu morza. Holendrzy zbudowali tamy i groble, przekopali kanały odprowadzające wodę i odsolili glebę. W ten sposób w XX wieku powiększyli obszar kraju prawie o jedną czwartą. Holendrzy walczą z morzem jak nikt inny, ale też przez wieki nauczyli się perfekcyjnie je wykorzystywać. Rotterdam jest największym portem świata. Nabrzeża portowe ciągną się wokół miasta przez blisko 100 kilometrów. Związki z morzem widać oczywiście na holenderskim stole. Dla Roberta Makłowicza niewątpliwą atrakcją są tutejsze delikatesy rybne z częścią barową, gdzie degustuje kanapki z krewetkami i majonezem. Holandia to prawdziwy fenomen. Kraj, który można przejechać na rezerwie paliwa, jest drugim światowym eksporterem żywności. Można się o tym przekonać np. w regionie Westland, na południe od Hagi. Kiedy leci się nad nim samolotem, prawie nie widać ziemi. Cała jest pod szkłem. To holenderskie centrum upraw warzywnych. Przedsiębiorstwo Koppert Cress specjalizuje się w uprawach kiełków spożywczych. Jest ich tyle odmian, że trudno byłoby się nauczyć wszystkich nazw, a tutejsze produkty są wysyłane na cały świat. W Koppert Cress jest też studio telewizyjne, w którym urządzono kuchnię z wielkim kombajnem do gotowania. W telewizyjnej kuchni Robert Makłowicz przygotował sałatkę z piersi kurczaka a la plancha, ze smażonymi batatami i kiełkami, w sosie vinegrette. Honselersdijk, w regionie Westland to kraina pomidorów. W szklarniach na tyczkach można podziwiać przeróżne odmiany tego smacznego warzywa. Świat pomidorów to ok. 50 odmian, a Holandia jest ich największym producentem na świecie. Kolejny przystanek to Schiedam, malownicze miasteczko z wysokimi wiatrakami i kanałami. Dziś są to właściwie przedmieścia Rotterdamu. Wiele holenderskich miast powstało w XIII wieku, kiedy ludzie biegle opanowali sztukę budowania na rzekach tam. Od tych rzek osady ludzkie brały swoje nazwy. Amsterdam nad rzeką Amstel, Rotterdam nad rzeką Rotte, a Schiedam nad Schie. Ale to miasto ma coś, czego nie ma nigdzie indziej, a z czego dumna jest cała Holandia. Jest to Jenever Museum, czyli Muzeum Jałowcówki, które mieści się w pięknym zabytkowym budynku. W XVII wieku nastąpił szczyt holenderskiej ekspansji morskiej. Kompanie Wschodnio - i Zachodnioindyjska zarządzały posiadłościami na całej kuli ziemskiej. W ładowniach statków holenderskich pionierów i kolonizatorów nie mogło zabraknąć jeneveru - wódki zbożowej aromatyzowanej jagodami jałowca. Co ciekawe, angielski gin wzorowany jest na holenderskim jeneverze.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Reklama
Program TV na 21 maja 2024 (Wtorek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (93) "Co ma polder do wiatraka?" Logo TVP Rozrywka
12:20 Makłowicz w podróży. Słowacja - Bańska Szczawnica Logo TVP Polonia
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (94) "Z Zelandii do Bredy" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz podróżuje po Holandii. Trasa wiedzie z Zelandii do Bredy. Zelandia to po niderlandzku Zeeland, czyli morska kraina. Zatoka Oosterschelde to nie tylko miejsce żeglugi, hoduje się tu tutaj również owoce morza. Rocznie 50 milionów ton małży i 3 miliony ton ostryg. W miasteczku Yerseke Robert pokazuje nam wanny z narybkiem małży i uprawą alg, które są podstawowym pożywieniem małży. Widok kutra pełnego wyłowionych z wody małży to normalny tutaj widok. Małże przetwarza się i sprzedaje na miejscu. Większość mieszkańców Yerseke właśnie z tego żyje. Przy kutrach cumujących w porcie rybackim Robert gotuje na stosie skrzynek mule w piwie z warzywami po holendersku. W Maasbracht podziwiamy wraz z Robertem kanał imienia królowej Juliany. Kanał płynie powyżej otaczających go terenów. Zbudowany w latach 30. XX wieku jest sztuczną odnogą Mozy i umożliwia żeglugę na jej niespławnym odcinkuw Limburgii - południowej części kraju. Ta największa w Holandii śluza to prawdziwe hydrologiczne cudo. Różnica poziomówmiędzy lustrami wody wynosi 11 metrów. Ulubionym środkiem lokomocji są w Holandii statki wycieczkowe. Takim statkiem Robert wybiera się w rejs po Mozie. W czasie rejsu na pokładzie serwowane są dania barowe: kiełbaski kroket i frikandel z miejscowym piwem. Kościec hydrologiczny Holandii stanowią trzy rzeki, które uchodzą do Morza Północnego, Ren, Moza i Skalda, połączone licznymi kanałami. Z koryta Mozy wydobywano piasek i żwir, w wyniku czego utworzyła się tu śródlądowa delta rzeczna. I choć Holandia ma świetnie rozwiniętą sieć dróg i autostrad, to na wodzie jest o wiele przyjemniej. Statkiem Robert dopłynął do Bredy, miasta leżącego blisko granicy z Belgią. W XVI wieku dzisiejsze Niderlandy i Belgia stanowiły jedno państwo - Niderlandy. Władzę w nim przejęli katoliccy królowie Hiszpanii. Po reformacji południowe prowincje Niderlandów pozostały katolickie, ale północ była protestancka i zbuntowała się przeciwko Habsburgom. W hallu ratusza w Bredzie wisi kopia obrazu Velazqueza "Poddanie Bredy". Hiszpanie pacyfikowali zbuntowane prowincje. Jeden z epizodów wojny - poddanie Bredy w 1625 - uwiecznił na obrazie Diego Velazquez. Zdobywcą miasta był wówczas hiszpański generał Spinola. Oryginał obrazu można obejrzeć w madryckim muzeum Prado. Wysiłek północnych prowincji przyniósł efekt: zrzuciły hiszpańskie jarzmo i wybiły się na niepodległość jako dzisiejsza Holandia. Znacznie później, w XIX wieku, z prowincji południowych powstała Belgia. Przy głównym placu Bredy stoi zabytkowy kościół Grote Kerk, największy i najważniejszy w mieście. W tym gotyckim kościele spoczywa jeden z namiestników dawnych Niderlandów i jego żona. Mają dość oryginalne imiona: Engelbrecht Nassau i Kineburga Badeńska. Kościół ocalał z II wojny światowej, jak zresztą i całe miasto, dzięki brawurowemu manewrowi polskich żołnierzy. Wielu z nich spoczęło na polskim cmentarzu wojennym. W październiku 1944 roku Bredę wyzwoliła I Dywizja Pancerna pod dowództwem generała Stanisława Maczka. W oknach domów pojawiły się wówczas napisy: "dziękujemy wam, Polacy", a generał Maczek otrzymał honorowe obywatelstwo miasta. Przeżył 102 lata i kazał się pochować tutaj, obok swoich chłopców.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 22 maja 2024 (Środa)
00:30 Makłowicz w podróży. Słowacja - Liptów Logo TVP Polonia

Opis (streszczenie): Robert podróżuje po słowackim Liptowie. Ten malowniczy górski region graniczy z naszymi wysokimi Tatrami. Główne miasto to Liptowski Mikulasz, gdzie Robert spotyka się z konsulem honorowym RP. W rozmowie na tematy kulinarne konsul potwierdza tezę Roberta, że przez ostatnie dwie dekady słowacka gastronomia poczyniła wielkie postępy. Obowiązkowa pozycja w menu to wciąż bryndzowe haluszki, ale jak ktoś nie chce, to już nie musi ich jeść codziennie. Góra Chopok, jeden z najwyższych szczytów w Tatrach słowackich, może być atrakcyjna nawet w czasie zadymki śnieżnej, bo zamiast jeździć na nartach można tam zjeść np. gulasz segedyński w nowej restauracji na samym szczycie. A co po nartach? Chociażby największy w tej części Europy aquapark pod Liptowskim Mikulaszem czy baseny termalne w Beszeniowej. Nie do wiary, że 20 lat temu była tam tylko jama w ziemi z gorącą wodą. Przy odkrytych basenach termalnych w parku wodnym Robert przyrządza sałatkę liptowską z oscypkiem i korbaczikiem. Korbaczik to łagodny ser kształtem przypominający spleciony warkocz. Partizancka Lupcza to dziś senna wieś. Ale w średniowieczu był to jeden z najważniejszych adresów na Liptowie. Król Bela IVsprowadził tu górników saskich, kiedy w pobliskich górach odkryto złoża srebra. Wtedy nazywała się Deutsche Liptche. W 1944 r. , w czasie słowackiego powstania narodowego, działali tu partyzanci, więc od 1948 r. wieś nazywa się Partyzancka Lupcza. Robert odwiedza dom rodzinny państwa Benóv. Pani Ana Benova przyrządza haluszki z bryndzą i wyjaśnia jak to robić. Żadnych jajek, tylko mąka, ziemniaki i woda. Kiedy wszystko jest gotowe, Robert wraz z rodziną gospodarzy zasiada do stołu zastawionego regionalnymi przysmakami. A jest co degustować. Jagnięcina, drobi, czyli kiełbaski z ziemniaków, szulki z makiem, haluszki z bryndząi skwarkami. Kolejne odwiedzane miejsce to Wilkoliniec. Ta niezwykła górska wioska została założona w średniowieczu. Domy są tu zbudowane z sosnowych bali. Choć to nie skansen, wieś wpisana została na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. I jeszcze krótki wypad drogowy z Rużomberka w stronę Bańskiej Bystrzycy. To już nie jest Liptów - jego granica to narciarskie miasto Donovaly. Robert odwiedza karczmę (zwaną tu kolibą) "U św. Krzysztofa". Wnętrze karczmy jest drewniane. Przy stołach tłum ludzi. Robert degustuje liptauer, czyli bryndzową pomazankę, haluszki z bryndzą i kiełbasą oraz baraninę ze strapaczką, czyli kluskamiziemniaczanymi. Do popicia kwaśne mleko. Przydrożna kuchnia na Słowacji może być "viborna"!

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (94) "Z Zelandii do Bredy" Logo TVP Rozrywka
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (95) "W dawnym stylu" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Delft, Gouda, Thorn i Wessem to trasa podróży przez Holandię w dawnym stylu. W Delfcie na dziedzińcu pałacu Prinsehof, dawnej siedziby księcia Wilhelma I Orańskiego Robert w pomarańczowej koszulce przypomina bohaterską historię Wilhelma I Orańskiego i wyjaśnia, dlaczego Holendrzy to Oranje. W połowie XVI wieku niemiecki hrabia Nassau Wilhelm odziedziczył tytuł księcia Orange - stąd pomarańcza - wraz z wielkimi posiadłościami w Niderlandach. W tym czasie panowali tam Hiszpanie, byli to katoliccy Habsburgowie. Niderlandzcy kalwiniści wypowiedzieli im wojnę. Wilhelm stanął na czele zbuntowanych prowincji jako ich namiestnik, a na swoją siedzibę wybrał pałac w Delfcie. W nim zresztą zginął. Nie ustrzegł się skrytobójczych kul fanatycznego katolika, Francuza Balthazara Gerdarda, który wstąpił do niego na służbę pod fałszywym nazwiskiem i 10 lipca 1584 r. dokonał politycznego mordu. Ślady po kulach w ścianie są widoczne do dziś, a Wilhelm I Orański stał się bohaterem narodowym, którego sławi holenderski hymn. Historia Wilhelma Orańskiego przyciąga do Delft głównie Holendrów. Magnesem dla turystów z zagranicy jest Jan Vermeer, jeden z najwybitniejszych malarzy w historii sztuki, uznawany za mistrza światła. Gouda leżąca na trasie między Utrechtem a Hagą słynie z produkcji serów. Jej pracowici mieszkańcy osiągnęli bogactwo, warząc piwo i zajmując się tkactwem, ale jeden produkt rozsławił miasto w całym świecie. Ten produkt to coś do jedzenia. Ów specyfik spożywczy nie był produkowany w samym mieście, lecz w okolicznych wsiach, ale to miasto dało mu nazwę. W Goudzie Robert wstępuje do sklepiku z serami. Na zewnątrz jako reklama wiszą atrapy serów. Nasz kulinarny recenzent omawia bogatą ofertę serów, przyznając, że wielowiekową tradycję serowarską doskonale widać w takich sklepach. To prawdziwe świątynie sera. Kilka kilometrów od centrum Goudy znajduje się gospodarstwo De Twee Hoeven, prawdziwe zagłębie produkcji sera, gdzie tradycję łączy się z nowoczesnością. Sery gouda wyrabia się tu z mleka krów rasy holsztyńskiej - fryzyjskiej. Wszystkie sery produkuje się z mleka niepasteryzowanego. Do handlu trafiają sery młode - dojrzewające minimum pięć tygodni oraz średnio dojrzałe - po trzech i ośmiu miesiącach. Najstarsze - sprzedawane są po dwóch latach dojrzewania. Degustacja serów odbywa się na dziedzińcu; na stole czekają na Roberta różne gatunki: aromatyzowane pieprzem, czosnkiem, papryką, kminkiem i gorczycą. Na zakończenie pobytu w Goudzie Robert wstępuje do kawiarni przy Domu Wagi. W ogródku kawiarnianym degustuje miejscowy przysmak, wafle przekładane masą karmelową. Do tego kawa z dawnych holenderskich kolonii: Jawy i Sumatry. Limburskie miasteczko Thorn nad Mozą ktoś w zabawny sposób pomylił z polskim Toruniem, który po niemiecku nazywa się tak samo. Thorn to maleństwo, ale z tak imponującą historią, że mogłaby zająć pół tomu encyklopedii. Przed wiekami były tu mokradła, które osuszono, jak to w Holandii, i na wzniesieniu zbudowano klasztor. Od niego zaczynają się dzieje Thorn. Klasztor założyło żeńskie zgromadzenie benedyktynek. Należały do niego wyłącznie arystokratki. Z czasem reguła zeświecczała i przeorysza zakonu stała się księżną niezależnego minipaństewka, najmniejszego w niemieckiej Rzeszy. Kres istnienia księstwa, po 800 latach władzy kobiet w Thorn, położyła rewolucyjna armia francuska, która zburzyła zabudowania klasztorne. Francuzi nałożyli nowe podatki od wysokości okien i drzwi, więc mieszkańcy je zmniejszali i zamurowywali, a przeróbki zamalowywali na biało. Stąd dzisiejsze określenie "Białe miasto".

Czas trwania: 24min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 23 maja 2024 (Czwartek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (95) "W dawnym stylu" Logo TVP Rozrywka
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (96) "Haga" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): W Holandii poruszanie się po mieście rowerem to niemal obywatelski obowiązek i dlatego na wycieczkę po Hadze Robert Makłowicz wyrusza na dwóch kółkach. Największym miastem Holandii jest Amsterdam, ale to Haga jest siedzibą najwyższych władz. W Binnenhof, XIII - wiecznym dawnym zamku myśliwskim hrabiów flandryjskich, urzęduje parlament i rząd. Przy głównej bramie Binnenhof Robert parkuje rower i tuż obok w kramie rybnym kupuje śledzia matjasa. Najpopularniejsze tutaj śledzie to Malse Maatjes, czyli matjasy z cebulką, które je się rękami, metodą prosto do ust. Od ponad 100 lat Holandią rządzą kobiety. Krolowa Beatrix jest już czwartą kolejną monarchinią, ale następcą tronu jest mężczyzna, książę Wilhelm Alexander. Przed pałacem Noordeinde, w którym pracuje królowa, stoi pomnik Wilhelma I Orańskiego. Królowa Beatrix jest z tej samej dynastii orańskiej. Współcześnie specjalnością Hagi jest m.in. międzynarodowa sprawiedliwość. W Hadze mieści się Międzynarodowy Trybunał Karny oraz Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który rozstrzyga spory miedzy państwami. Tymczasem Robert, porzuciwszy już swój wehikuł, z wielkim zainteresowaniem przechadza się po głównym targu miejskim. Stoisk z wszelką żywnością jest tu bez liku. Na tureckich straganach Robert podziwia dorodne opuncje i papryki. Zagląda też do kramów z warzywami, owocami, ziołami i przyprawami. Szczególnie pasjonująca jest oferta ryb. Robert kupuje trzy barweny i surowe krewetki black tiger, z których przygotuje danie z kuchni marokańskiej. Przy alei Beeklaan znajduje się sklep i bar z produktami i daniami jawajskimi. Przy stoliku w części barowej Robert degustuje ryż, makaron, wołowinę i jaja w pikantnym sosie. Haga leży nad morzem, a najbardziej eleganckie plaże w całym Beneluksie znajdują się na północ od centrum, w dzielnicy Scheveningen. W szczycie sezonu trudno tu o wolne miejsce. Kiedyś osada rybacka i port - dziś jest nowoczesnym kurortem na przedmieściach miasta. Przy nabrzeżu stoją zacumowane kutry i zabytkowy okręt wojenny o drewnianej konstrukcji. Ponieważ pogoda nie nastraja do spacerów, Robert wyprawia się do portowych delikatesów rybnych, obok których jest tłumnie odwiedzana restauracja. Można tu zjeść ryby z całego świata: portugalskie sardynki i śródziemnomorskie mieczniki. Robert wybiera ryby miejscowe, z Morza Północnego, solę, ostrygi i śledzie. Atrakcją Scheveningen jest park rozrywki Madurodam, w którym można zobaczyć Holandię w miniaturowej skali. Najsłynniejsze gmachy i elementy holenderskiego krajobrazu zostały odtworzone w skali 1:25. Miasteczko Madurodam otwarto w roku 1953, a jego honorowym burmistrzem została nastoletnia wówczas księżniczka, obecnie królowa, Beatrix. Nazwa Madurodam pochodzi od nazwiska studenta, George'a Maduro, który zginął w obozie koncentracyjnym Dachau. Fundatorami miasteczka byli m.in. rodzice studenta. Madurodam został stworzony ku czci ofiar II wojny światowej. Spacer po Madurodam kończymy w sektorze polderów. Kanał z wiatrakami, a za nimi zbiorniki rafinerii to dla Holandii widok symboliczny: Taki właśnie jest ten kraj: dbałość o tradycję i wyrafinowana nowoczesność.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 24 maja 2024 (Piątek)
07:00 Makłowicz w podróży. Słowacja - Liptów Logo TVP Polonia
10:00 Makłowicz w podróży - Podróż 25 Holandia (96) "Haga" Logo TVP Rozrywka
Reklama
16:45 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Grenada" (188) Logo TVP HD
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (97) Stolica Piemontu Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Rozległe place, barokowe pałace, wielokilometrowe ciągi arkad wzdłuż eleganckich ulic to architektoniczne wizytówki Turynu, stolicy Piemontu. Miasto leży w dolinie Padu, najżyźniejszej i najbardziej zamożnej części Italii. Piemonte znaczy po włosku u podnóża gór. I tak właśnie jest; cały region schował się między Alpami. Turyści zachwycają się podcieniami przy głównych ulicach miasta. W sumie jest ich w Turynie aż 18 kilometrów. W zabudowie miasta przeważa jednak styl barokowy, ale jest też monumentalna architektura międzywojenna. Jedyny w mieście gmach renesansowy to katedra pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, gdzie przechowuje się całun turyński, najsłynniejszą relikwię chrześcijaństwa. Turyn, dawna stolica królów sabaudzkich, przez kilka lat w XIX wieku był stolicą zjednoczonych Włoch. Dziś słynie z bogatych tradycji kulinarnych. Najstarsza w mieście kawiarnia - niezwykle elegancka Caffe San Carlo już w 1822 roku miała oświetlenie gazowe. W pięknym stylowym wnętrzu Robert ma okazję skosztować zabajone i biszkoptysavoiardi. To jeden z najsłynniejszych deserów świata. Przysmaki te zawdzięczamy dynastii sabaudzkiej i hiszpańskiemu mnichowi. Zabajone to ubijany na parze krem z żółtek, marsali, cynamonu i rumu. Jego nazwa pochodzi od San Pasquale Bayona, ogłoszonego w 1772 roku patronem turyńskiego związku kucharzy. Z Turynu wywodzą się też orzechowe czekoladki gianduiotti. Na Piazza della Consolta działa od XVIII wieku kawiarnia Il Bicerin. W dialekcie piemockim bicchierino to coś w rodzaju szklaneczki / kieliszeczka. Podaje się w nich tradycyjny piemoncki napój: kawę espresso, gorącą czekoladę i słodką śmietankę nalewane warstwami do kieliszka. Bicerinem zachwycał się już Alexander Dumas ojciec, a na jego kulinarnym guście można polegać; był znanym smakoszem, sam znakomicie gotował, był też autorem Wielkiego Słownika Kulinarnego (Grand Dictionnaire de Cuisine). Inni znani wielbiciele bicerina to Pablo Picasso i Ernest Hemingway. Każda dzielnica miasta ma swój targ, ale ten największy i najtańszy mieści się przy Via Milano. Produkty sprzedaje się tu z pominięciem pośredników. Pomidory z Apulii, karczochy, młode cukinie, kasztany i pepperoncino wprost z południa kraju. Robert podziwia na straganach solone sardele, wędliny: ostrą metkę i kiełbasę z koprem włoskim, i oczywiście sery, wśród nich miejscowe parmigiano o nazwie valgrana Piemonte. Na Piazza San Carlo pod pomnikiem konnym księcia Emanuela Filiberta Robert gotuje miejscowy specjał: tagliolini con salsa piemontese di nocciole, czyli makaron cienkie wstążki z sosem piemonckim z orzechami laskowymi. Włosi zaciekle bronią swoich regionalnych odrębności. Proces zjednoczeniowy, zapoczątkowany przez dynastię sabaudzką, nadal trwa i być może nigdy się nie zakończy. Ale jedna rzecz łączy Włochów lepiej niż idee Risorgimento i republikańskie; to cibo di qualita - miłość do dobrego jedzenia.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 25 maja 2024 (Sobota)
06:20 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Kadyks" (185) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Robert podróżuje po Andaluzji. Wraz z nim będziemy podążać szlakiem atlantyckim przez prowincję Kadyks. Najpierw odwiedzimy miasto Barbate, później Kadyks - stolicę prowincji i jedno z najstarszych, istniejących do dziś miast Europy. Będzie też Jerez de la Frontera, Sanlucar de Barrameda i mnóstwo innych wspaniałości. Miasto Barbate leży w okolicy przylądka Trafalgar, niedaleko którego w słynnej bitwie zginął admirał Horatio Nelson. Już w czasach antycznych miasto znane było z połowów tuńczyków. Do dziś jest tuńczykowym symbolem całej Hiszpanii. W Barbate Robert odwiedza przetwórnie rybną Hermac. Wielka mapa świata na ścianie w sklepie firmowym przedstawia szlaki migracji tuńczyków. Najbardziej pożądane są tuńczyki błękitnopłetwe, osiągające do 500 kg wagi. Japończycy kupują na pniu prawie wszystkie. Poddani Mikada najchętniej jedzą tuńczyka na surowo, w postaci sushi i sashimi. Robert w fartuchu i czepku przechadza się po chłodni, podziwiając leżące na paletach ogromne tuńczyki. W następnej hali pracownicy ręcznie kroją i dzielą ryby. Różne części będą miały różne handlowe przeznaczenie. Powinno się zapamiętać przynajmniej dwie nazwy konserwowo - tuńczykowe, są to mojama (polędwiczka) i ventresca (podbrzusze). Mojamę się suszy, ventreskę zalewa oliwą. Wcześniej wszystko musi być posolone. Sól nie tylko konserwuje, ale też nadaje rybie odpowiedni smak. Proces suszenia mojamy trwa miesiąc. Cena tego specjału przewyższa cenę najlepszej szynki górskiej (jamón serrano). Znacznie tańsze, ale równie smaczne jest suszone bonito - cieniutkie płatki tuńczyka niezbędne w każdej japońskiej kuchni. Zwiedzanie przetwórni kończy się konsumpcją. W saloniku degustacyjnym Robert raczy się specjałami z tuńczyka, do tego oczywiście kieliszek białego wina. Kadyks jest najstarszym, nadal zamieszkanym miastem, Zachodniej Europy. Założyli go Fenicjanie w XI wieku. Perłą Kadyksu jest katedra pod wezwaniem Świętego Krzyża, jedna z największych świątyń w całej Hiszpanii. Miejska plaża La Caleta pełna jest ludzi. Gdzieś tutaj wychodziła z wody skąpo odziana Halle Berry, a wpatrywał się w nią Pierce Brosnan jako agent 007. W tej części "Bonda" La Caleta imitowała Hawanę. Z tarasu hotelu Senator Robert podziwia panoramę Kadyksu. Płaskie dachy, wieże i kopuła to żywcem arabska medina. Nic dziwnego, bo przecież Maurowie panowali tu bardzo długo. Na tarasie Robert gotuje danie odcinka: caldo de pero, czyli psią zupę. Faktycznie jest to zupa rybna z kwaśnymi pomarańczami, tzw. "psiankami". Następnego dnia krakowski podróżnik wybiera się na Mercado Central - targ miejski, który jeszcze 15 lat temu wyglądał zupełnie inaczej. Przez bramę wchodzi się na dziedziniec z kolumnadą. Dawniej nie było hali. Zamiast dachu było wielkie płótno i wszędzie stały kramy. Dziś panuje tu higieniczna elegancja. Takie są wymogi Brukseli: stoiska są zrobione z nierdzewnej blachy i każde ma własną chłodnię. Kolejne atrakcje nadmorskiej prowincji to wino manzanilla, czyli wytrawne sherry, słynne konie andaluzyjskie i nie mniej słynna brandy de Jerez. Na pożegnanie z Kadyksem Robert wybiera się do lokalu La Albariza, którego nazwa kojarzy się z wapienno - kredową glebą. Tej to właśnie glebie świat zawdzięcza brandy de Jerez.

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
06:55 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Sewilla" (186) Logo TVP HD

Opis (streszczenie): W podróż do Sewilli Robert wyrusza z Grazalemy, górskiego pueblo blanco leżącego w górach o tej samej nazwie. Pueblos blancos, czyli białe miasteczka, zwane są niekiedy ptasimi gniazdami. Niektórzy przyjeżdżają do Andaluzji specjalnie dla nich. Wszystkie te miasteczka powstały w czasie arabskiej obecności w Andaluzji, która trwała aż 800 lat. Sami Arabowie nie mieszkali tu jednak, chłodne góry to nie ich żywioł. Osiedlali się tu Berberowie, mistrzowie rękodzieła. Wypasali owce, z ich wełny wyrabiali kilimy, pledy i ozdobne makaty. Przed Arabami, między V a VIII wiekiem było tu królestwo Wizygotów. Rzeźby zdobiące miejski wodopój pochodzą z VI wieku, z czasów wizygockich. W pobliżu Sewilli gór już nie ma, tylko pagórki. To spichlerz Andaluzji. Dominują uprawy zbóż, pola słoneczników oraz coś, co najbardziej nas dziś interesuje gaje oliwne. Hiszpania jest największym w świecie producentem oliwy, a Andaluzja wytwarza jej najwięcej w całej Hiszpanii. W gospodarstwie Basilippo Robert degustuje oliwę. W trzech kieliszkach mamy trzy zasadnicze typy: z oliwek czarnych - dojrzałych, z oliwek niedojrzałych i z oliwek całkowicie zielonych. Dodatkowo gospodarz przynosi do spróbowania lody czekoladowe podawane z oliwą aromatyzowaną skórką pomarańczową. Miasteczko Carmona leży 30 km od Sewilli. Turystę wita bastion murów obronnych z bramą w stylu mauretańskim. To dawna arabska twierdza, ale nie tylko. Tutejszy XIII - wieczny alkazar króla Don Pedro, górujący nad całą okolicą, to dzisiaj parador, czyli hotel. Z tarasu widać złocony słońcem andaluzyjski pejzaż. W roku 1928 rząd hiszpański postanowił zagospodarować jakże liczne opuszczone historyczne rezydencje. Tak powstała instytucja paradores, czyli hoteli i restauracji zarządzanych przez państwo, a urządzanych w miejscach należących do dziedzictwa narodowego. Wielką namiętnością tej części Hiszpanii jest corrida. Robert odwiedza gospodarstwo La Calera. Na powierzchni prawie 2 tys. hektarów rosną dęby korkowe i drzewa oliwne. Jest i coś dla myśliwych: dziki, jelenie i kuropatwy. Ale najważniejsza jest tu hodowla byków. To stąd trafiają na arenę korridy. Bardzo cenione jest również ich mięso, zwłaszcza pieczone w tradycyjny sposób nad ogniem. Kulinarna nazwa tej wołowiny to retinto. Danie odcinka - wieprzową polędwiczkę po sewilsku - Robert przyrządza już w samej Sewilli, w dzielnicy Triana. Sewilla jest perłą Hiszpanii. Robert zwiedza cuda Alkazaru i gotycką katedrę pod wezwaniem Matki Boskiej, zbudowaną w miejscu, gdzie niegdyś stał meczet. Z tarasu kawiarni, z widokiem na dzwonnicę, można podziwiać La Giraldę, ponad 100 stumetrową wieżę, niegdyś meczetu, dziś katedry, która jest symbolem miasta. Dopełnieniem tych wspaniałych wrażeń jest kieliszek zimnej różowej cavy. Alkazar (Al - Qasr) to po arabsku twierdza. Ten w Sewilli jest najpiękniejszy i najsłynniejszy. Władca Al Mutamid przerobił dawną warownię na luksusową rezydencję z haremem na 800 hurys. Dziś to nie tylko muzeum, to również siedziba królów Hiszpanii. Po zwiedzaniu chwila wytchnienia. Robert wybiera narożny historyczny bar o nazwie El Rinconcillo, założony w 1670 r. Obecny wystrój wnętrza pochodzi z końca XIX wieku. Lokal specjalizuje się w tapas, uroczych ogólnohiszpańskich dankach, w sam raz pod jeden kieliszek wina. Robert degustuje ikrę morszczuka z rusztu, szpinak z ciecierzycą, dorsza w jarzynach oraz duszone w oliwie warzywa z jajkiem. Do tego kieliszek manzanilli. Ostatni kulinarny akord w Sewilli to lody. W lodziarni La Fiorentina Robert degustuje trzy smaki: cytrynowe ze świeżą bazylią, aromatyzowane kwiatem pomarańczy i czekoladowe. Co ciekawe są to lody z oliwą. Wizytę w Sewilli musi zwieńczyć pokaz flamenco. Nieprawdą jest, że ten taniec i śpiew ma korzenie arabskie. Już rzymski poeta Martialis opisał pląsy i śpiewy z użyciem kastanietó

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
07:20 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "Tramwajem nr 28" (32) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Do zwiedzania historycznej części Lizbony Robert Makłowicz, podróżnik i krytyk kulinarny z Krakowa, wybiera środek lokomocji wręcz stworzony do tego celu - zabytkowy tramwaj linii 28. Żółty wagonik wyrusza z dzielnicy Mourarii, związanej z muzyką fado, i przez Alfamę, Dolne i Górne Miasto, dojeżdża do bazyliki i ogrodów Estrela. Robert wysiada na kolejnych przystankach, żeby skosztować miejscowych przysmaków. Przyrządza je również sam - w atrakcyjnych punktach widokowych. W tramwajowej ofercie kulinarnej trasy znajdą się m.in.: krewetki w piwie, królik z małżami, solony dorsz i typowo portugalska asorda z chlebem i krewetkami.

Czas trwania: 25min. / 2009 / magazyn kulinarny
08:00 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "W stronę Alentejo" (33) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): W drodze do Alentejo, największej i zarazem najmniej zaludnionej prowincji Portugalii, Robert Makłowicz zatrzymuje się w hotelu typu pousada, urządzonym w zabytkowym klasztorze obok średniowiecznego zamku w miejscowości Palmela. Następnie decyduje się zboczyć z trasy, by z przylądka Espichel zobaczyć Atlantyk. Nad jego urwistym brzegiem Makłowicz przyrządza pożywną potrawę rybną - caldeiradę. Wielki wybór specjałów wiejskiej kuchni Alentejo smakosz z Polski odnajduje w przydrożnej restauracji, obleganej przez miejscowych. Po wizycie w dwóch nowoczesnych winnicach przychodzi czas na przyrządzenie typowo wiejskiego dania, dającego siłę do pracy w polu: kotletów wieprzowych z boczkiem, kiełbasą i kaszanką.

Czas trwania: 25min. / 2009 / magazyn kulinarny
12:15 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (189) "Ostsee czyli Bałtyk" Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Robert zwiedza Meklemburgię, czyli Pomorze Przednie. Pierwsze nadmorskie uzdrowisko w tej części Europy, założone w XVIII wieku, powstało nad Bałtykiem w wiosce Heiligendamm. Wielki książę Meklemburgii Friedrich Franz I zamówił do przyszłej "Bałtyckiej Perły" białą, klasycystyczną architekturę; miała się ona stać wzorcem dla wielu następnych nadbałtyckich kurortów. NRD-owska przeszłość nie wyszła uzdrowisku na zdrowie, ale nowe inwestycje przywracają mu blask. Również sąsiednie miasta - Stralsund i Wismar - nadrabiają zaległości i wpisują się na listę dziedzictwa UNESCO. Oba są starymi hanzeatyckimi miastami. Wismar został założony w miejscu dawnego grodu słowiańskiego zwanego Wyszomierzem, po którym nie zachowały się żadne ślady. Od pokoju westfalskiego w 1648 r., kończącego wojnę trzydziestoletnią, miasto znajdowało się pod panowaniem szwedzkim. Pamiątką po tamtych czasach jest średniowieczna kamienica z rzeźbioną głową Szweda nad drzwiami. Dziś w tej kamienicy mieści się - jakżeby inaczej - restauracja "Pod Starym Szwedem". Miasto Stralsund nazywane jest bramą Rugii, ze względu na połączenia drogowe i kolejowe z tą największą niemiecką wyspą. Stralsund uważane jest za za pioniera reformacji w północnych Niemczech. Jego liczni mieszkańcy już w 1525 r. przyjęli ewangelizm. Kolejny hanzeatycki gród to Rostock nad rzeką Warnow. W czasie II wojny światowej miasto było bardzo zniszczone, głównie dlatego, że znajdowała się tu bardzo ważna stocznia, a obok były lotnicze zakłady Heinkla. W przeszłości Rostock był bardzo bogaty. Już na początku XV wieku działała tu uczelnia, jedna z pierwszych w północnej Europie. Pewnie dlatego najokazalszym miejscem w Rostocku jest plac Uniwersytecki. I w tym to uniwersyteckim ośrodku, nad brzegiem Warnow, Robert przyrządza frykadelki w sosie kaparowym. A potem odwiedza portową tawernę "Pod Kogą", gdzie zamawia smażone zielone śledzie i Bratkartoffeln. Kolejne rybne dania krakowski smakosz zje na wyspie Rugii, która słynie z uzdrowisk, takich jak Sassnitz, i świeżych ryb dostarczanych wprost z kutrów do portowych barów i restauracji. Degustacja rybnych przysmaków odbywa się w ogródku restauracji KutterFish. Robert siedzi w plażowym koszu, a przed nim trzy dania: Fischbrötchen z matjasem, talerz śledziowy i zupa soljanka rybna. Północny kraniec Rugii to Przylądek Arkona, popularnie zwany niemieckim Nordkapem. Strome klify, dawne bunkry i baza marynarki wojennej NRD zainteresują wielu turystów. Jednak najciekawsze są tu wykopaliska związane z historią Prasłowian. Przylądek Arkona bowiem to dawne grodzisko słowiańskie i miejsce kultu Świętowita. Pierwszymi panami Rugii byli Słowianie z połabskiego plemienia Ranów.

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
15:50 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Kadyks" (185) Logo TVP HD
Program TV na 26 maja 2024 (Niedziela)
06:20 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Kordoba" (187) Logo TVP HD
06:55 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Grenada" (188) Logo TVP HD
09:10 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (189) "Ostsee czyli Bałtyk" Logo TVP HD
16:00 Makłowicz w podróży. Słowacja - Liptów Logo TVP Polonia
Program TV na 27 maja 2024 (Poniedziałek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (97) Stolica Piemontu Logo TVP Rozrywka
17:45 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (189) "Ostsee czyli Bałtyk" Logo TVP HD
Reklama
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (98) Blaski Turynu Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Architektonicznym symbolem Turynu jest Mole Antonelliana. Mole znaczy kolos. I rzeczywiście budowla jest imponująca. Z tarasu na szczycie Robert Makłowicz podziwia panoramę miasta. Podróżnik z Krakowa jest zdania, że dzieło Alessandra Antonellego jest dla Turynu tym, czym Pałac Kultury i Nauki dla Warszawy, a Wieża Eiffela dla Paryża. Początkowo miała to być synagoga. Jej budowę rozpoczęto zaraz po zjednoczeniu Włoch, bo gmina żydowska chciała mieć w Turynie odpowiednio okazałą świątynię. Dziś mieści się tu Muzeum Sztuki Filmowej - też świątynia, ale innego rodzaju. Poszczególne gatunki filmowe można oglądać w tzw. kaplicach, np. filmów grozy, horroru, burleski, kina absurdu czy czarno - białego filmu niemego. W muzeum ważne miejsce zajmuje kinematografia włoska, której pierwszą stolicą był Turyn. Zwiedzający podziwiają scenografię z filmu "Cabiria", klasycznego dzieła z epoki kina niemego, nakręconego w roku 1914, którego akcja toczy się w starożytności. W produkcji tego filmu brał udział sam Gabriele d’Annunzio. Z Muzeum Sztuki Filmowej przenosimy się do eleganckiej zabytkowej kawiarni mieszczącej się w podcieniach Via Po. Otwarta w 1780 roku Caffe Fiorio wciąż jest atrakcją Turynu. W przeszłości częstym gościem był tu hrabia Cavour, jeden z ojców zjednoczenia Włoch. W Cafe Fiorio Robert opowiada historię grissini, wynalazku kulinarnego rodem z Turynu. Są to pałeczki chlebowe upieczone po raz pierwszy w 1679 roku dla księcia Wiktora Amadeusza II, późniejszego króla, który cierpiał na niestrawność i nie mógł jeść chleba. Przepis na grissini opracowali: lekarz Teobaldo Pecchio i piekarz Antonio Bruneto. Przy Via Lagrange 39 mieści się Pastificio Defilippis - tradycyjny sklep z makaronami własnej produkcji. Istniejąca od 150 lat manufaktura wytwarza różnego rodzaju pastę i pierożki. Robert kupił papardelle, które przygotuje z grzybami, a zrobi to nie byle gdzie, bo w centrum miasta, na skrzyżowaniu Via Gramschi i Via LagrangeKrólowie sabaudzcy, którzy przez wieki urzędowali w Turynie, chętnie wypoczywali za miastem. Jedna z ich rezydencji, wielkością przypominająca Wersal, nosi nazwę Venaria Reale. Zwiedzający zachwycają się La Grande Galeria (Wielką Galerią), zbudowaną na zlecenie króla Wiktora Amadeusza sabaudzkiego, tego od paluszków grissini. Galerię rozświetla słońce Piemontu i dlatego przyrównywana jest do Sali Zwierciadlanej w Wersalu. Można tutaj zobaczyć wystawę poświęconą modzie. Oprócz dzieł najlepszych włoskich projektantów są tu stroje historyczne i kostiumy filmowe, np. suknia, w której Claudia Cardinale wystąpiła w filmie "Lampart" Luchina Viscontiego. Włosi wiedzą, że ważne jest nie tylko to, w czym się chodzi, ale również to, czym się jeździ. Zatem będąc w Turynie, trzeba koniecznie odwiedzić słynne Museo dell’Automobile (Muzeum Motoryzacji), gdzie można podziwiać wspaniałe maszyny z początku XX wieku oraz z lat 30. i 50. Są auta włoskie, francuskie, a także produkowane za żelazną kurtyną, nasza syrena czy enerdowski trabant. I są oczywiście supernowoczesne auta sportowe i futurystyczne. Takie muzeum musiało powstać właśnie w Turynie, bo to kolebka włoskiego przemysłu motoryzacyjnego. W Turynie bardzo modne są tereny postindustrialne. Przy Via Nizza w starej wytwórni win, mieszczącej się naprzeciwko dawnej montowni fiata, są dziś delikatesy Eataly. Hala sklepowa jest tak wielka, że można jeździć na rowerze, byle z dużym bagażnikiem. W sąsiedniej sali zaś można zobaczyć portrety włoskich bohaterów narodowych i ich ulubione dania z przepisami. Giuseppe Mazzini, Giuseppe Garibaldi, Wiktor Emanuel II, a obok na ścianie hasło: "Il buon cibo che unisce L’Italia", co znaczy: Dobre jedzenie jednoczy Włochy!

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 28 maja 2024 (Wtorek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (98) Blaski Turynu Logo TVP Rozrywka
12:20 Makłowicz w podróży. Słowacja - Liptów Logo TVP Polonia
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (99) Asti Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz odwiedza Asti we Włoszech. W średniowieczu była to wolna republika miejska i najpotężniejszy ośrodek w całym Piemoncie. Z tamtych czasów została tylko imponująca katedra. Dzisiaj Asti to niewielkie centrum regionu Monferrato, słynące z czerwonych win barbera, białych muskatów i win musujących. W regionie Asti panowalii francuscy Walezjusze, i hiszpańscy Habsburgowie, a wreszcie dynastia sabaudzka, która zjednoczyła Włochy. Przy Piazza Medici Robert Makłowicz podziwia Torre Trojana, dom, który jest właściwie wieżą. W średniowieczu takich wież było w mieście 120; do naszych czasów przetrwało tylko kilka i stanowią turystyczną atrakcję. W winiarni przy Piazza Statuto trafiamy na degustację. Do słynnego czerwonego barbera d’Asti podano miejscowe sery kozie o nazwach: robiola i toma. Nieopodal przy Via Brofferio jest wspaniała cukiernia, torroneria - cioccolateria. W środku wita Roberta właściciel, pan Davide Maddaleno. Zakład działa w mieście od ponad stu lat. Maddaleno częstuje Roberta Makłowicza "dumą Piemontu", czyli nugatem własnej produkcji. W hali produkcyjnej Robert ma okazję zobaczyćminilinię do produkcji nugatów i paluszków grissini w polewie czekoladowej. Tutejsze grissini to po prostu piemonckie paluszki chlebowe w wersji słodkiej. W cukierni Davide Maddaleno jest sala tradycji. Na wystawie dokumentującej tradycje wyrobu słodyczy można zobaczyć ciekawy eksponat: walizkę obwoźnego sprzedawcy. Dzisiaj komiwojażerowie nie sprzedają już słodyczy w ten sposób, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu używali takich walizek z przegródkami na próbki towaru. Po wizycie w cukierni pora na coś konkretnego. W restauracji w centrum miasta Robert Makłowicz ma okazję spróbować salumi e formaggi. Jest to przystawka z miejscowych wędlin i serów. Danie główne zaś to agnolotti antignano al sugo d’arrosto, czyli typowe dla regionu kwadratowe pierożki w sosie pieczeniowym, do których jak ulał pasuje kieliszek barbery. Kilka kilometrów na południe od Asti rozpościerają się łagodne pagórki regionu Monferrato. Na zboczach króluje winorośl i orzechy laskowe. Te dwie uprawy są bardzo ważne nie tylko dla krajobrazu, ale też dla miejscowej kuchni. W miasteczku Canelli Robert Makłowicz zwiedza historyczną winiarnię Gancia. Wita go ogromna makieta butli wina spumante. Winiarnia jest jednym z najstarszych i największych wytwórców białych win z regionu. Produkuje moscato d’Asti i Asti spumante. Piwnice winiarni o łukowatych sklepieniach przypominają katedrę i są nazywane podziemnymi katedrami. Te niezwykłe pomieszczenia mają wkrótce zostać wpisane na listę UNESCO. Robert uczestniczy w pokazie czarno - białego filmu o historii tego wyjątkowego miejsca. Był rok 1865. Młody Carlo Gancia wrócił do miasteczka Canelli z Szampanii, gdzie poznawał tajniki produkcji winmusujących. Gancia stworzył miejscowy odpowiednik szampana. Takie wina wytwarza się tutaj do dziś. Odbiorcami win musujących w XIX wieku byli możni tego świata. Również koronowane głowy. Na ścianie piwnicy wisi dyplom podpisany przez Wiktora Emanuela II, który zaświadcza, że Carlo Gancia jest dostawcą szampana na królewski dwór. Wtedy jeszcze można było tak nazywać tego typu wina w różnych krajach. Dziś nazwa ta jest zastrzeżona wyłącznie dla Szampanii. W jednej z sal muzealnych winiarni odbywa się degustacja trzech gatunków wina ze szczepu: Moscato d’Asti

Czas trwania: 24min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 29 maja 2024 (Środa)
00:30 Makłowicz w podróży. Sycylia - Wokół Palermo Logo TVP Polonia

Opis (streszczenie): W tym odcinku Robert podróżuje po Sycylii, a dokładniej objeżdża okolice Palermo, najważniejszego miasta na wyspie. Pierwszym odwiedzanym miejscem jest Monreale, miasto i wznosząca się nad nim góra o tej samej nazwie. Sycylia miała wielu władców: Bizantyjczyków, Arabów, Normanów, Francuzów, Niemców, Hiszpanów i wreszcie Włochów, ale w Monreale cofamy się do XII wieku, z tego okresu bowiem pochodzi katedra pod wezwaniem Matki Boskiej. W 2015 r. katedra podobnie jak zabytki architektury romańsko - arabskiej w Palermo i nieodległym Cefalu została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Palermo powstało już w starożytności jako kolonia fenicka. Sercem miasta jest Piazza Vigilena - niewielki placyk na skrzyżowaniu śródmiejskich ulic, zabudowany z czterech stron. Miłośnicy architektury palermitańskiej mają tu co zwiedzać. Ci zaś, którzy interesują się kulinariami, znajdą drogę do ciekawych miejsc. Jednym z nich jest lokal z ulicznym jedzeniem - Nino U’ Ballerino - przy Corso Finocchiano April. Wystawione na ulice malowane beczki pełnią funkcję stołów. Siedząc przy takim stole beczce Robert degustuje miejscową specjalność: bułkę ze śledzioną. Do tego wino z lokalnych szczepów. Oprócz wieprzowej śledziony są jeszcze placuszki z ciecierzycy (panelle) i krokiety ziemniaczane (cazille). Jak to smakuje? Wątróbkowo, podrobowo. Cuccina povera - kuchnia biedna. I zacna. Ballaro to najstarszy targ w Palermo. Działa tu od wczesnego średniowiecza. Ulice od tamtego czasu się zmieniły, ale towary wystawiane na stoiskach prawie nie. Stragany stoją pod gołym niebem, a na straganach: ryby, niezbędna na Sycylii pesce spada, muszle, dorsz solony stocafisso i sardynki. Zwykle targi po południu zamierają. Ale nie ten. Ze straganów znikają wtedy produkty surowe, za to pojawiają się półprodukty, np. gotowane warzywa, żeby można było szybko przygotować w domu kolację, czyli zasadniczy miejscowy posiłek. Kolejnym zwiedzanym miastem jest Cefalu leżące 50 km na wschód od Palermo. Jądro miasta stanowi skała La Rocca oraz stojąca na jej tle katedra z XII wieku. Wąskie uliczki miasta schodzą nad morze Tyrreńskie. Nad zatoką przy miejskiej plaży Robert przyrządzi danie odcinka: karczochy smażone w cieście. Z kolei na tarasie hotelu Fiesta, z widokiem na morze, szef kuchni przygotowuje dla Roberta trzy dania: carpaccio z okonia morskiego i sałatkę z pomarańczy i karczochów, sardynki zawijane z bakłażanem, owoce morza i caponatę z bakłażana. Wiele dań sycylijskich wygląda super na talerzu, a ich przygotowanie wcale nie jest skomplikowane. Na Sycylii trudno uciec od tematu mafii, więc turyści chętnie odwiedza pobliskie miasteczko Corleone. Tymczasem powinno się odwiedzić miasto Gangi, które wygląda jak kopiec termitów pod ośnieżoną Etną. Gangi to jedna z najpiękniejszych włoskich osad - w polskich przewodnikach nieobecna. Ostatni punkt wycieczki to Monte Pellegrino - bardzo ważna góra dla Palermo, bowiem w grocie na jej szczycie mieszkała święta Rozalia, patronka miasta. Wybrała pustelniczy żywot, kiedy chcieli wydać ją za mąż.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (99) Asti Logo TVP Rozrywka
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (100) Alba Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz kontynuuje podróż po Piemoncie w północnych Włoszech. Tym razem odwiedza miasto Alba i region Langhe. Alba słynie z biały trufli, a cały region z czerwonego wina barolo. Oficjalne otwarcie sezonu na trufle odbywa się w pierwszą niedzielę października. Tego wydarzenia smakosz z Krakowa nie mógł przegapić. Całe miasto zamienia się wtedy w wielki targ spożywczy. W ogromnym namiocie ustawionym w centrum Alby spotykają się trifulau, czyli poszukiwacze trufli i ich amatorzy, aby pod okiem sędziów i ekspertów zawierać truflowe transakcje, często bardzo kosztowne, zawsze bardzo aromatyczne. Przy jednym ze stoisk Robert objaśnia fenomen białych trufli. Wiele jest odmian tych niezwykłych grzybów rosnących pod ziemią, ale tylko dwie są jadalne: czarna i biała. Ta druga, tuber magnatum pico, jest cenniejsza. Najmniejsze okazy trufli kosztują 2 euro za gram. Ponadkilogramowe giganty sprzedawane są za sumy grubo przekraczające 100 tys. euro. Na stanowisku sędziów okazy o wadze powyżej 10 gramów można zapakować w woreczek i otrzymać certyfikat jakości i autentyczności trufli. Laikom trufle kojarzą się ze świniami. Rzeczywiście świnia szuka trufli i sama je zjada. Ludziom zaś w poszukiwaniu tych grzybów pomagają specjalnie szkolone psy. Sutki szczennej suki smaruje się truflami, żeby małe pieski wyssały zamiłowanie do trufli dosłownie z mlekiem matki. Trufle zbierano w Albie od dawna, ale dopiero w latach 30. XX wieku miejscowy trifulau i właściciel sklepu wpadł na pomysł zorganizowania targów truflowych i rozpropagował tę ideę. Był nim Giacomo Morra; jego sklep działa do dziś przy Piazza Pertinace. Nieopodal w niezwykłej scenerii restauracyjnego ogrodu z widokiem na okolice Robert gotuje risotto z winem barolo i oczywiście z truflami. Wino barolo wzięło swoją nazwę od niewielkiego miasteczka. Miejscowość ta nie zaistniałaby pewnie jako atrakcja turystyczna, gdyby nie tutejsze warunki do uprawy winorośli. Barolo to dziś jeden z najsłynniejszych adresów winiarskiego świata. Turyści przyjeżdżają tu skosztować jedynego w swoim rodzaju wina. W miejscowym zamku urządzono nawet Muzeum Wina, do którego wchodzi się przez bar z figurami bóstw i kieliszkami. Łączy je to, że wszystkie są związane z winem. W tej części Włoch istnieje tylko jedna obowiązkowa przekąska do wina: piemockie paluszki grissini. W grissinificio można zobaczyć, jak się je wytwarza. Produkcja jest w zasadzie ręczna. Maszyna kroi tylko wyrobione ciasto na wałki, które są rozciągane ręcznie i formowane. Słynne grissini powstają nie tylko w wielkich piekarniach, ale i małych domowych zakładach. Jako że nie samym chlebem człowiek żyje, Robert odwiedza wiejską masarnię w okolicy Alby. Przy zakładzie sklepik firmowy, w którym można dostać wyrabianą tu wędlinę o nazwie salsiccia di verduno. Składa się ona w 80% z cielęciny, w 20% ze słoniny. Można ją jeść na surowo albo z makaronem w postaci ragu.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
Program TV na 30 maja 2024 (Czwartek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 26 Włochy - Piemont (100) Alba Logo TVP Rozrywka
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 27 Madera (101) "Wyspa ogród" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz wybrał się na Maderę. Ta piękna wyspa - ogród leży na Oceanie Atlantyckim na wysokości Casablanki, 700 km od wybrzeży Afryki i 1000 km od Lizbony. Wyspa powstała ok. 5 milionów lat temu na skutek podwodnych erupcji wulkanu. Pełna jej nazwa w języku portugalskim brzmi: Ilha da Madeira, czyli Wyspa Drewna, bo pierwotnie porastały ją gęste lasy. Osadnicy wypalali je, żeby uzyskać pola uprawne. Portugalczycy uprawiali na Maderze trzcinę cukrową, która trafiła tu z Sycylii w połowie XV stulecia. Od niej zaczęła się dla wyspy gospodarcza hossa. Z trzciny wyrabiano cukier i rum. W miejscowości Calheta Robert odwiedza starą wytwórnię cukru i rumu zarazem. Dziś jest tu muzeum. We wnętrzu ogromnej hali fabrycznej stoją stare żeliwne angielskie maszyny i wielkie zbiorniki. Proces produkcji rumu nie jest skomplikowany: najpierw trzeba wycisnąć sok z trzciny (jeśli chce się go pić w naturalnej postaci, trzeba go zakwasić sokiem z cytryny, żeby się nie utlenił), potem sok poddać fermentacji i destylacji. W saloniku, w dawnym biurze dyrektora, Robert degustuje rum biały, kolorowy i ciemny. Do trunków podaje się ciasto piernikowe bolo de mel i suszone owoce. Po wytwórni rumu kolej na winnice. W Estreito, na zboczu wzgórza, wysoko nad oceanem rozpina się wspaniale na pergolach winorośl. W tym miejscu doskonale widać specyfikę Madery: nad brzegiem oceanu słońce, wyżej w górach już chmury i deszcz. Te pogodowe anomalie tworzą świetne warunki do uprawy różnych roślin, z których winorośl to największy rolniczy skarb wyspy. Pierwsze sadzonki winorośli przyjechały tu w XV wieku z Cypru i Krety. W Funchal Robert zwiedza zabytkową winiarnię. Na piętrze mieści się sala ze starymi beczkami. Równie pieczołowiciejak wino przechowuje się tu stare księgi handlowe. Jedna z nich pochodzi z roku 1794. We Francji szaleje rewolucja, na gilotynie spadają głowy arystokratów, a tutaj spisuje się kolejne partie wysyłanego w świat wina, z których najbardziej znane to oczywiście madera. Wina tego typu świetnie się przechowują. Nawet 200 - letni trunek zachowuje swoje walory, a otwartą butelkę można trzymać 2 lata. W sali degustacji, za stołami zrobionymi z beczek, Robert raczy się czterema typami madery: wytrawną, półwytrawną, półsłodką i słodką, czyli małmazją. To szczepy białe, ale kolor wina zmienia się w trakcie procesu dojrzewania. Miejscowi piją je jako aperitif albo na deser. Nie popijają nimi jedzenia. W okolicach Estreito na wzgórzu z widokiem na winnice i daleki ocean Robert przyrządza danie: peixe espada de vinhalhos, czyli rybę pałasz w zalewie octowo - czosnkowej. Na niżej położonych, najcieplejszych obszarach wyspy rosną bananowce. To jedna z najstarszych roślin uprawnych, jakie zna człowiek. Wygląda jak drzewo podobne do palmy, ale to bylina. Tylko jeden raz w cyklu życia bananowca na jego szczycie wyrasta kwiatostan. Na Maderze jest on koloru fioletowego. Kolba kwiatowa rośnie do góry, potem zwiesza się w dół. Kiedy się ją zetnie, można ściąć całą roślinę, bo drugi kwiat już nie wyrośnie. Ale wtedy z podziemnego kłącza wyrasta drugi pęd i cała historia się powtarza. Można w ten sposób sterować fazami dojrzewania kolejnych kiści i jeść świeże banany przez cały rok.

Czas trwania: 25min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 31 maja 2024 (Piątek)
07:00 Makłowicz w podróży. Sycylia - Wokół Palermo Logo TVP Polonia
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 27 Madera (101) "Wyspa ogród" Logo TVP Rozrywka
16:45 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (189) "Ostsee czyli Bałtyk" Logo TVP HD
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 27 Madera (102) "Goście archipelagu" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert odwiedza archipelag Madery, którego odkrywcami byli trzej Portugalczycy: Zarco, Teixeira i Perestrello. Przybyli tu w 1418 roku. Najpierw wylądowali na Porto Santo, a rok później na Maderze. Inicjatorem ich wyprawy był książę Henryk Żeglarz. Stolicą Porto Santo jest Vila da Baleira. W 1479 roku na wyspę przybył Krzysztof Kolumb, który poślubił Filipe Moniz, córkę gubernatora Perestrello. Śledząc losy Kolumba na Porto Santo, trzeba zadać sobie pytanie, jakim cudem ten ubogi genueńczyk mógł pojąć za żonę tak szlachetnie urodzoną pannę. W jednym z najstarszych budynków miasteczka, zwanym domem Kolumba, jest dziś muzeum. Można tu podziwiać model Santa Marii oraz innych okrętów uczestniczących w historycznej wyprawie Kolumba, zakończonej w 1492 roku odkryciem nieznanego lądu. Tymczasem na placu Vila da Baleira w ogródku restauracji Robert degustuje typowe dla wyspy danie: prego no bolo do caco, czyli wołowinę w placku chlebowym z masłem czosnkowym. Na Maderze mieszka ćwierć miliona ludzi, na Porto Santo zaledwie 4 tysiące. Nic dziwnego, wyspa jest sucha jak pieprz. Dziś jej mieszkańcy żyją głównie z turystyki, ale dawniej walczyli z naturą i próbowali uprawiać różne jadalne rośliny. Trudno uwierzyć, że na tych łysych górskich zboczach wyspy zbierano kiedyś zboże. Robert odwiedza Casa da Serra, gospodarstwo skansen, gdzie można zobaczyć, jak wyspiarze z Santo Porto wypiekali chleb bolo do caco. Po portugalsku caco znaczy skorupa. Chodzi o rozgrzaną kamienna płytę, na której piecze się ten właśnie chleb. Bolo do caco to również dodatek do słynnego miejscowego dania, wołowiny z papryką, które Robert przyrządza na dziedzińcu gospodarstwa. Spacerując po kamienistej plaży Porto Santo, Robert podziwia klif Cabo Giro i rozmyśla o królu Władysławie Warneńczyku, który rzekomo nie zginął pod Warną. Po przegranej bitwie nie wrócił do Polski, ale osiadł na Maderze. Od portugalskiego króla otrzymał posiadłość w miejscowości Madalena do Mar, położonej za tym klifem. Przedziwny też spotkał go koniec. Kiedy płynął tędy do domu, ze szczytu klifu oderwał się wielki odłam skalny i spadł prosto na jego łódź. Nie są to jakieś bajki, tylko naukowa teoria, którą opublikował w swoich książkach portugalski historyk Manuel Rosa. Zwiedzanie Madery Robert rozpoczyna od wioski rybackiej Cmara de Lobos, co po portugalsku znaczy zatoka wilków. Nie chodzi jednak o wilki z lasu, tylko o foki mniszki, które upodobały sobie to miejsce. Na tarasie jednego z domów malował akwarele Winston Churchill, o czym przypomina pamiątkowa tablica na ścianie. W roku 1949 Churchill przeszedł wylew. Rodzina wysłała go na wypoczynek na Maderę. W tutejszym porcie rybackim cumuje mnóstwo kolorowych łodzi rybackich, a na specjalnych wieszakach suszą się w słońcu ryby. Przeważnie peixe - gata, czyli zębacze. W portowej knajpce Robert degustuje najpopularniejszy napój na Maderze, którego nazwa - poncha - pochodzi od angielskiego punch, czyli ponczu, rumu mieszanego z sokami owocowymi. Bardzo znaną miejscowością na Maderze jest wieś Monte (po portugalsku góra). W XIX i XX wieku mieszkało tu wiele znanych osobistości. Jedną z nich był cesarz Karol Habsburg, ostatni władca Austro - Węgier, który abdykował 10 listopada 1918 roku. Cesarz spoczywa w kościele Nossa Senhora, w Sanktuarium Matki Boskiej Górskiej. Papież Jan Paweł II ogłosił Karola błogosławionym.

Czas trwania: 24min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 1 czerwca 2024 (Sobota)
06:20 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (189) "Ostsee czyli Bałtyk" Logo TVP HD
06:55 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (190) "Lubeka" Logo TVP HD

Opis (streszczenie): W tym odcinku Robert zwiedza Lubekę. To niemieckie miasto założone w XII wieku przez Henryka Lwa powstało na miejscu prasłowiańskiej osady połabskiej o nazwie Ljubice na wyspie w widłach rzeki miasto Trave. Rozwidlenie rzeki stanowiło pierwszą naturalną przeszkodę u wrót miasta. Dalej były potężne mury obronne, z których niewiele zostało, ale główny element stoi - to Holstentor, czyli Wieża Holsztyńska. Lubeka, niegdyś "królowa Hanzy", była stolicą związku miast handlowych. W XIII wieku Lubeka i Hamburg zawiązały sojusz, który przekształcił się w związek miast Morza Północnego i Bałtyku. Istotą Hanzy było spławianie towarów rzekami, a dalej morzem. Na tym polegał handel hanzeatycki. A handlowano czym się dało, ale najbardziej wartościowa była wtedy sól. Z tego okresu, mimo wojny, pozostało wiele cennych zabytków. Jednym z nich jest Salzspeicher - średniowieczny Spichlerz Solny koło Bramy Holsztyńskiej. W zabytkowej Lubece miał swoją siedzibę filmowy wampir Nosferatu. A skoro tak, to wypada zamówić tu coś krwawego, czyli Rote Grütze - kisiel z czerwonych owoców - najsłynniejszy deser północnych Niemiec. Na staromiejskim rynku odbywa się akurat festyn. Przy jednym ze straganów Robert degustuje trzy rodzaje kanapek: z matjasem, ze śledziem octowym a la Bismarck i krabikami z Morza Północnego. Lubecki rynek szpeci dziś nowoczesna architektura. To wynik bombardowań z 1942 r. Lubeka była pierwszym celem cywilnym zbombardowanym w odwecie za niemieckie naloty na Londyn. Z Lubeką związanych jest aż trzech noblistów. Pisarz Günter Grass, który podobnie jak wielu niemieckich gdańszczan przeniósł się tutaj po II wojnie światowej. W jego domu, stojącym przy zabytkowej średniowiecznej ulicy, jest dziś muzeum pisarza. Dwaj inni lubeccy nobliści to urodzeni tu: Willy Brandt i Tomasz Mann. Dom Buddenbrooków w wersji słodkiej można podziwiać na wystawie słynnego salonu marcepanowego firmy Niederegger. Ludy Północy kochają słodycze, ponieważ cukier zastępuje słońce, którego tu brakuje. Słodkim symbolem Lubeki jest marcepan. W 1806 r. Johann Georg Niederegger założył tu dom marcepanowy. Degustacja słodkości odbywa się w kawiarni. Robert próbuje trzech rodzajów ciast. Jeden z przysmaków to ziemniak z marcepanu posypany gorzką czekoladą. Lubeka zwana jest miastem siedmiu wież, bo jej pięć kościołów ma ich w sumie tyle. Jedną z najbardziej imponujących jest wieża św. Jakuba. W niemal każdym mieście najważniejszy jest ratusz. W Lubece było jednak inaczej, tu najbardziej liczył się gmach, w którym mieściła się Gildia Morska. To tutaj burmistrz Lubeki zapraszał swoich gości. Dziś jest tak samo. We wnętrzu niemal niezmienionym przez czas, podobnym do gdańskiego Dworu Artusa, mieści się restauracja. Robert zamawia dwa dania rybne: matjasa i dorsza bałtyckiego, a do picia destylat kminkowy. Morskim oknem na świat Lubeki jest port i kurort Travemünde. Robert podziwia zacumowany w porcie 4 - masztowy żaglowiec handlowy typu "pogromca wiatrów", a na piaszczystej plaży przyrządza omlet z ziemniakami i piklingami z sałatką z porów. Travemünde jest dziś zwyczajną miejscowością wypoczynkową, ale kiedyś była to granica dwóch światów. Po jednej stronie NRF i plaża, gdzie ludzie sobie wypoczywali. Po drugiej, oddzielonej zasiekami z drutu kolczastego - NRD i pola minowe plus strażnicy z wilczurami.

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
07:20 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "Za Tagiem" (34) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Kraina za Tagiem, czyli Alentejo, to ogromne połacie upraw, wśród których przeważają winorośl, dąb korkowy i oliwki. Podróżnik i krytyk kulinarny z Polski odwiedza dwie nowoczesne winnice w okolicach miasta Beja: jedna z nich prowadzi również gospodarstwo agroturystyczne z własną hodowlą zwierząt, stadniną koni, hotelem, basenem i spa. U największego w Portugalii producenta oliwy w Moura Robert Makłowicz przeprowadza fachową degustację tego szlachetnego oleju. W Barrancos, na pograniczu z Hiszpanią, próbuje miejscowych wyrobów wędliniarskich D. O. C. z czarnych świń rasy porco preto. Menu podróży uzupełniają słynne portugalskie dania z solonego dorsza: supremos de bacalhau z ziemniakami w oliwie oraz podawane migas gatas com bacalhau, czyli małe kanapki z dorszem.

Czas trwania: 25min. / 2009 / magazyn kulinarny
08:00 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "Porto" (35) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Podczas swojej kolejnej portugalskiej podróży Robert Makłowicz odwiedza Porto, miasto u ujścia rzeki Douro do Atlantyku, znane już w XVIII wieku jako ośrodek eksportu doskonałych, mocnych win. Atrakcją Porto są składy win, w których można wędrować ogromnymi piwnicami pełnymi beczek i butelek z dojrzewającym portwajnem. W asyście właściciela jednej z takich piwnic krakowski znawca kuchni przyrządza na miejscu stek z pieprzem i oczywiście z dodatkiem wina porto. Oprócz pięknych zabytków i staroświeckich sklepów, dodających miastu uroku, Porto ma też swoją przystań rybacką i port oceaniczny w Matosinhos, gdzie warto zjeść pieczone na ruszcie, wprost na ulicy, sardynki, makrele czy dorady.

Czas trwania: 24min. / 2009 / magazyn kulinarny
12:15 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (190) "Lubeka" Logo TVP HD
Program TV na 2 czerwca 2024 (Niedziela)
06:20 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (191) "Hamburg" Logo TVP HD

Opis (streszczenie): W tym odcinku Robert zwiedza Hamburg i okolice. Czy można tu znaleźć bardziej romantyczną scenerię niż pole ziemniaków, zwłaszcza w czasie wykopków? Kartofliska były często opisywane w literaturze, np. w "Blaszanym bębenku" Güntera Grassa. Ale przejdźmy do konkretów. Robert asystuje przy zmechanizowanych wykopkach w podhamburskiej wsi, skąd kartofle trafiają na stoły metropolii. Pierwszy tydzień po zbiorach ma wielkie znaczenie dla jakości plonów. Prosto z pola ziemniaki ładuje się do przewiewnych drucianych skrzyń, w których są przewożone do hali magazynowej, gdzie są chłodzone i suszone. Hala jest słabo oświetlona bladym, zielonym światłem, które sprawia, że ziemniaki nie zielenieją. Zielony kolor wskazuje, że w ziemniaku wytworzyła się solanina - szkodliwa substancja, która może powodować zaburzenia, a nawet zatrucia pokarmowe. W tym magazynie można składować co roku 5 tys. ton ziemniaków. Dopiero, kiedy zamówią je klienci, są sortowane, myte, kalibrowane i wedle odmian trafiają na rynek. W Hamburgu największym wyborem ziemniaczanych dań może się poszczycić restauracja Kartoffelkeller. Robert zamawia ich tam siedem, po czym rusza zwiedzać Hamburg. Na początek miejsce najbardziej reprezentacyjne: plac ratuszowy i sam ratusz, a na nim figury dwudziestu cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Przez Hamburg przepływają dwie rzeki: Alster i Bille. Rzeka Alster tworzy w centrum miasta dwa jeziora, większe i mniejsze. Jest tu też mnóstwo kanałów i śluz. A samych mostów ponad 2 tysiące. Robert wybiera się w rejs statkiem wycieczkowym. Zwiedza dzielnicę portową Hafencity oraz słynne kawiarniane arkady, gdzie degustuje Alterwasser, czyli popularne w Niemczech piwo z lemoniadą. W Hamburgu jest jeszcze trzecia rzeka, Łaba, chyba najważniejsza, bo łączy miasto z Morzem Północnym. Ciekawym turystycznie miejscem jest pusty plac z resztkami murów zburzonego kościoła i zachowaną wieżą. Kościół wzniesiony w średniowieczu dla żeglarzy za patrona miał św. Mikołaja. Po alianckich nalotach została z niego tylko wieża. By zobaczyć, jak wyglądał Hamburg przed wojną, trzeba przyjść na most Holzbrücke. Kiedyś był drewniany - stąd nazwa. Z mostu widać tyły ulicy Deichstrasse, gdzie można podziwiać ocalałą średniowieczną zabudowę - wąskie, hanzeatyckie domy. Wzdłuż kanałów ciągnie się skupisko spichlerzy, jedno z największych na świecie, zwane Miastem Spichlerzy. Hamburg był przez wieki wolnym miastem hanzeatyckim, stracił ten przywilej po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku, po zwycięstwie Prus nad Francją. Żeby pomóc mu gospodarczo, wydzielono specjalną strefę i zbudowano spichrze. W jednym ze spichlerzy urządzono Muzeum Przypraw, gdzie można zaopatrzyć się np. w mieszankę curry, aby następnie przyrządzić, jak to czyni Robert, hamburskiego dorsza w sosie z curry właśnie. Na deser, równie ostra jak dorsz, niegrzeczna dzielnica Sankt Pauli. Niemal wszędzie portowe dzielnice są pełne tancbud, zamtuzów i lupanarów, ale Sankt Pauli przoduje w tej dziedzinie. Jej główna arteria to Reeperbahn. Sankt Pauli kojarzy się z Beatlesami, którzy tu zaczynali swoją karierę. W latach 1960 - 62 grali w tutejszych klubach. Po powrocie do Anglii nagrali album "Please Please Me". Na zakończenie spaceru po słynnej dzielnicy Robert odwiedza bar turecki, gdzie degustuje trzy dania: placek ze szpinakiem i serem, kebab döner i falafel, czyli smażone kulki lub kotleciki z ciecierzycy i bobu.

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
06:55 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (192) "Brema" Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Freie Hansestadt Bremen, czyli wolne miasto hanzeatyckie - taką dumną oficjalną nazwę nosi do dziś miasto nad Wezerą, której w średniowieczu zawdzięczało dostęp do Morza Północnego i płynące z morskiego handlu zyski. Brema to także najmniejszy w całych Niemczech land związkowy. Alianckie bomby w 1943 roku niemal całkowicie ominęły rynek Bremy. Dzięki temu możemy tu podziwiać takie perły jak budynek gildii kupieckiej z XVI wieku, posąg rycerza Rolanda, katedrę i ratusz. Na rynku stoi też pomnik Bismarcka, żelaznego kanclerza, który zasłużył na miano polakożercy. Co ciekawe, Bismarck miał żonę o słowiańskich korzeniach i lubił węgorze, więc w tym programie można na niego spojrzeć odrobinę cieplej. Za pomnikiem żelaznego kanclerza stoi katedra św. Piotra. Jak w każdym porządnym niemieckim mieście tuż przy katedrze działa codzienny targ. To zwyczaj jeszcze z czasów średniowiecznych. Prapoczątek Bremy to X - wieczna Dzielnica Powroźnikow z małymi, zabytkowymi domkami. Dziś w historycznej zabudowie tej najstarszej dzielnicy ulokowały się liczne galerie, butiki i kawiarnie. Niemcy, podobnie jak Ślązacy, lubią przed obiadem wypić kawę i zjeść coś słodkiego. Robert wybiera coś bardziej konkretnego: Bratwurst Kiefert, czyli kiełbaski z miękką słodkawą bułką i słodkawą delikatną musztardą. W XIX wieku przyszedł na świat Ludwig Roselius, kupiec, który opracował technologię produkcji kawy bezkofeinowej. Bardzo się na tej kawie wzbogacił i w latach 20. wybudował w Bremie słynną Bötscherstrasse - ulicę Bednarską z zabudową w stylu ekspresjonistycznym. Jedną z atrakcji tego miejsca jest karylion - zestaw grających dzwonków z miśnieńskiej porcelany. Ekspresjonistyczna architektura Bötscherstrasse była bardzo krytykowana przez Hitlera. Roselius robił wszystko, żeby ocalić dzieło swojego życia. Po krytyce ze strony hitlerowców nad bramą do uliczki kazał wmurować płaskorzeźbę przedstawiającą Lichtbringera, anioła z mieczem niosącego światłość i zwyciężającego siły ciemności. To miał być oczywiście sam Führer. Lichtbringer to po łacinie Luciferus. Bardzo ciekawe są podziemia Bremy. Pod ratuszem i pod całym rynkiem ciągną się ogromne piwnice winne, których zasoby mocno ucierpiały po wizycie zwycięskich wojsk alianckich w 1945 roku. Wielką część tych piwnic zajmuje Ratskeller, rodzaj gospody winnej, gdzie Robert degustuje trzy odmiany najbardziej dla Niemiec reprezentatywne, a są to riesling znad Mozeli, silvaner z Palatynatu i Müller Thurgau z Nadrenii. Ratskeller w Bremie to dziś największa kolekcja niemieckich win na całym świecie. Zdecydowana większość miast Hanzy miała związek z morzem, choć wiele z nich, tak jak Brema, nad morzem nie leży. Łącznikiem między morzem a miastem była rzeka Wezera. Kiedy w XIX wieku się zamuliła, Bremeńczycy kupili ziemie nad samym morzem. Tak powstało Bremerhaven, dawne nabrzeże portowe. I to w tej scenerii, z widokiem na latarnię morską, Robert gotuje zupę krem z kalafiorów po bremeńsku. Dzięki swojemu strategicznemu położeniu Bremerhaven było jedną z głównych baz Kriegsmarine. Nazwę Bremerhaven należy przetłumaczyć jako "bremeński port". To ogromny kompleks, który składa się z kilku mniejszych portów: handlowego, promowego i rybackiego. Choć ten ostatni to już zabytek zamieniony w kompleks turystyczny. Są tu hotele, kawiarnie i mnóstwo restauracji. Na tarasie jednej z nich Robert raczy się gładzicą, jest to rodzaj flądry z ziemniakami, do tego kieliszek białego wina.

Czas trwania: 25min. / 2015 / magazyn kulinarny
09:10 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (190) "Lubeka" Logo TVP HD
Program TV na 3 czerwca 2024 (Poniedziałek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 27 Madera (102) "Goście archipelagu" Logo TVP Rozrywka
17:45 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (190) "Lubeka" Logo TVP HD
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 27 Madera (103) "Funchal" Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Stolicą Madery jest Funchal. Nazwa tego miasta pochodzi od słowa "funcho", co po portugalsku znaczy koper włoski. Zwiedzanie miasta Robert, jak przystało na recenzenta kulinarnego, rozpoczyna od targu spożywczego, gdzie lokalni producenci chętnie eksponują swoje płody rolne. Znajdujący się w centrum miasta barwny i egzotyczny targ jest także atrakcją turystyczną. Niezwykle łagodny klimat Madery sprawia, że rośnie tu praktycznie wszystko. W dodatku portugalscy żeglarze zwozili na wyspę rośliny z całego świata. Robert jest zafascynowany galerią z owocami. Jeszcze bardziej pochłania go oferta targowiska rybnego. Madera to wyspa pochodzenia wulkanicznego, praktycznie pozbawiona szelfu, więc tuż u jej brzegów otwiera się morska głębia. Można tu łowić pałasze, symboliczne dla całej Portugalii sardynki oraz byczki z rodziny makreli i tuńczyki bonito. Odkrywcą Madery jest portugalski żeglarz Joao Goncalves Zarco, który dopłynął tu w 1418 roku. Zarco był pierwszym gubernatorem wyspy i założycielem Funchal. W centrum miasta można podziwiać jego imponujący pomnik. W świecie jednak stokroć bardziej znany jest inny obywatel Funchal... piłkarz Cristiano Ronaldo, który swoją karierę zaczynał w tutejszej szkółce piłkarskiej. Funchal to także ważne miejsce dla Polaków. Tuż obok katedry znajduje się popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego, który spędził tu kilka miesięcy na przełomie lat 1930/31. Odpowiednie lokum na wyspie wyszukał mu syn prezydenta Mościckiego. Jego wybór padł na willę Quinta Bettancourt na przedmieściach stolicy. Dziś to prywatny dom i nie można tam zajrzeć. W Funchal jest także pomnik Jana Pawła II. Rua de Santa Maria to najstarsza część miasta, stanowiąca dosłownie plątaninę wąskich uliczek. Z okolicznych knajpek dobiegają dźwięki fado. Dla smakosza jednak najważniejsze są kulinarne zapachy. Robert wyczuwa, że w jednej z restauracyjek można zjeść sardinha assada, czyli sardynki pieczone na ruszcie, arcyportugalski specjał, w innej zaś espetadę z wołowiny. Espetada to po prostu szaszłyk z mięsa natartego czosnkiem i ziołami. Atrakcją turystyczną Madery jest niewątpliwie twierdza Sao Tiago. Zbudowana w XVII wieku forteca miała chronić miasto przed atakami piratów. Na szczęście Funchal tylko raz poważniej ucierpiało. Było to w czasie I wojny światowej, kiedy do zatoki wpłynął niemiecki U - Boot. Poza tym Funchal nigdy nie doznało brutalnej agresji.

Czas trwania: 25min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 4 czerwca 2024 (Wtorek)
10:00 Makłowicz w podróży - Podróż 27 Madera (103) "Funchal" Logo TVP Rozrywka
12:20 Makłowicz w podróży. Sycylia - Wokół Palermo Logo TVP Polonia
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 28 Tunezja "Dżerba" (104) Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Tunezyjska Dżerba to najwieksza i zdaniem wielu najpiękniejsza wyspa afrykańskiego wybrzeża Morza Śródziemnego. Dziś to przede wszystkim wakacyjny kurort. Smakosz i podróżnik z Polski zwiedzanie Dżerby zaczyna od dawnej twierdzy w Houmt Souk, z którą wiąże się dramatyczna XVI - wieczna historia. Houmt Souk to największe miasto na wyspie. W średniowieczu panowali tu sycylijscy Normanowie, a potem Hiszpanie. W XVI wieku postrach na Morzu Śródziemnym siał okrutny pirat Dragout, który pochodził właśnie z tych stron. W 1560 roku zawarł przymierze z Turkami i pobił na morzu flotę hiszpańską. Załoga oblężonej twierdzy, pozbawiona szansy na odsiecz, walczyła do końca. Wszyscy, którzy nie zginęli w bitwie, poszli pod nóż. Z czaszek pokonanych wrogów Dragout kazał usypać poza murami fortu kopiec, który straszył tam przez 200 lat. Dziś stoi tam pomnik. Houmt Souk to po arabsku "osada targowa", więc jest tu oczywiście targ, czyli souk. I jak to na arabskim targu: możnatu kupić niemal wszystko. Rybna część targu nie jest wielka, ale dobrze zaopatrzona. Wyjątkowa zaś jest forma sprzedaży: kiedy zbierze się kilku potencjalnych klientów, rozpoczyna się licytacja, podczas której kupujący licytują, a sprzedawca prezentuje rybę nawleczoną na sznurek. W głównej alei targowej, otoczony przez miejscowych gapiów, Robert gotuje danie główne odcinka: marchewkę z harissą. Jest to ostra pasta paprykowa. Z kolei w pobliskiej wiosce El May Robert odwiedza sklep z przyprawami i harissą, gdzie omawia skład i sposób produkcji tego przysmaku. W El May mieszkają nie tylko Arabowie, ale i Berberowie. Wolny czas spędzają w kawiarni, grając w domino i szachy, pijąc kawę lub herbatkę. Wszyscy oni uwielbiają harissę. To w Tunezji obowiązkowa przyprawa. Poza Arabami i Berberami liczna jest na Dżerbie społeczność żydowska. W miasteczku Er Rihad znajduje się najstarsza w całej Afryce synagoga El Ghriba. W VI wieku przed Chrystusem państwo Izraelitów zostało podbite przez Babilończyków. Król Nabuchodonozor rozkazał zburzyć świątynię Salomona. Właśnie wtedy nastąpił pierwszy exodus Żydów z Izraela. Jak głosi legenda, żydowska dziewczyna zabrała kamień ze zburzonej świątyni i ruszyła na zachód. Doszła aż na Dżerbę, gdzie wzniesiono synagogę. Święty kamień jest wmurowany w jej sklepienie. Dzisiejszy budynek pochodzi z XIX stulecia, ale żydowski dom modlitw stał w tym miejscu już w VI wieku p.n.e. Dla kulinarnego podróżnika atrakcją jest wizyta w tradycyjnej olejarni, gdzie oliwa jest tłoczona tak samo jak przed wiekami. Właśnie jest czas oliwnych żniw i Robert ma okazję objaśnić proces tłoczenia oliwy. W wyniku pierwszego tłoczenia otrzymuje się oliwę dziewiczą. Ale powstałą miazgę można poddać dalszej rafinacji, jej produktem będzie olej z wytłoczyn oliwkowych, znany pod włoską nazwą olio di sansa di oliva. Na kamieniu przed budynkiem tłoczni, wśród stosów oliwek, Robert dokonuje degustacji świeżej oliwy - trzyma w dzbanuszku mętny, niefiltrowany płyn. Kulinarne atrakcje Dżerby, poza ręcznie tłoczoną oliwą i marchewką z berberyjską harissą, to oczywiście kuskus, może być rybny lub z sosem z suszonej jagnięciny, oraz sery, wyrabiane na miejscu z mleka pochodzącego wyłącznie od dżerbiańskich krów.

Czas trwania: 25min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 5 czerwca 2024 (Środa)
00:30 Makłowicz w podróży. Sycylia - Cukier, sól i wino Logo TVP Polonia

Opis (streszczenie): Po obiecane w tytule wiktuały (cukier, sól, wino) Robert wyrusza z Palermo. Jedzie autostradą w stronę lotniska. Ten fragment autostrady zapisał się czarną kartą w historii Sycylii i całych Włoch. W maju 1992 r. mafia przeprowadziła tu zamach na sędziego Giovanniego Falcone, zaprzysięgłego wroga mafii. Robert jedzie na zachód. Po drodze zatrzymuje się, by ugotować danie odcinka. Na wzniesieniu z widokiem na góry przyrządza conglio agrodolce, czyli królika na słodko - kwaśno. Tytułowy cukier odnajduje w bajecznej scenerii górskiego miasteczka Erice - pod postacią kolorowych owoców frutta martorana zrobionych z marcepanu. Erice to jedno z najpiękniejszych miasteczek na Sycylii. Do lat 30. ubiegłego wieku nazywało się Monte San Giuliano, jak góra, na której jest ulokowane. Ale ta nazwa była za mało pompatyczna dla Mussoliniego. Przemianował je więc na Erice - od Eryksa, syna Afrodyty, którego życia pozbawił Herakles. Miasto słynie z cukierni, a najsłynniejszą jest zakład prowadzony od 40 lat przez Marię Grammatico. W średniowiecznym Palermo mniszki z kościoła Martorana spodziewały się wizyty papieża. Była późna jesień i w przyklasztornym sadzie wszystkie owoce były już zerwane, zostały gołe drzewa. Żeby je udekorować, mniszki zrobiły słodycze z marcepanu w kształcie owoców. Na pamiątkę tamtej historii mamy dziś na Sycylii marcepanowe frutta martorana. Sól czeka czeka na Roberta w morskich solankach pod miastem Trapani, leżącym u podnóża góry San Giuliano. W Trapani jest także Muzeum Soli urządzone w dawnym magazynie solnym. Muzeum przylega do restauracji Trattoria del Sale. Przy stole, ustawionym na grobli, nasz podróżnik degustuje miejscowe dania: couscous rybny, makaronbusiata con pesto trapanese oraz kiełbaski i salami z tuńczyka - wszystko z dodatkiem soli z Trapani. Zachodni kraniec wyspy to przede wszystkim port i historyczne miasto Marsala. Każdy historyk wie, że w maju 1860 r. wylądował tu Giuseppe Garibaldi z "wyprawą tysiąca", co zapoczątkowało zjednoczenie Włoch. Marsala to także nazwa wina, najczęściej słodkiego. W Cantina Florio ten trunek produkuje się od pierwszej połowy XIX wieku. Był rok 1773, kiedy burza zagnała do marsalskiego portu Anglika Johna Woodhouse ' a. Unieruchomiony tutaj zrobił to, co zwykle robią unieruchomieni marynarze - poszedł do baru i zamówił wino. Dostał coś, co przypominało porto lub sherry, ale było o wiele tańsze. Dzięki Johnowi Woodhouse ' owi marsala zrobiła karierę światową. Miłośników marsali było wielu. Mussolini odwiedzał tę kantynę dwukrotnie. Raz w towarzystwie króla Włoch, raz sam. Garibaldi wrócił tu w 1863 roku. Podarował winiarni broń, z której strzelał do wrogów zjednoczenia Włoch. Tymczasem na ladzie przy wielkiej beczce Robert degustuje trzy odmiany marsali. Jedna z nich - o nazwie ambra - doskonale pasuje do gorgonzoli.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 28 Tunezja "Dżerba" (104) Logo TVP Rozrywka
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 28 Tunezja "U Berberów" (105) Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Rozległy widok na pustynno - górzystą okolicę to krajobraz typowy dla południa Tunezji. Te pustynne góry były przez wieki zamieszkiwane przez Berberów, koczownicze rdzenne plemiona tych ziem. Do dziś zachowało się wiele wspaniałych ksarów - obronnych wiosek z piętrowo budowanymi spichlerzami. Jedna z nich o nazwie Quled Soultan leży w pobliżu miasta Tatawin. Przy głównym placu wioski stoi meczet, jest tu też kawiarnia i przystanek autobusowy. Jednak cała osada wygląda raczej na wyludnioną. Dziś ludzie wolą mieszkać w mieście. Mur zewnętrzny warowni Quled Soultan zbudowany był z kamieni lub z cegły suszonej na słońcu, lepionej z gliny, mułu i trawy. Budowla ma formę plastra miodu. Jedynym dostępnym drewnem było wtedy drewno palmowe, z niego zrobione są drzwi, podesty i niby - haki, przez które przerzucano liny służące do wciągania pojemników z ziarnem. Przechowywanoje w spichlerzach, obok serów i oliwy. W głębi ksaru, na środku dziedzińca rosną niewielkie palmy, pod nimi kilka starych glinianych amfor na oliwę. Południowa część Tunezji to ostatnia strefa występowania drzew oliwnych w Afryce Północnej. Dalej na południe jest już za gorąco. Pod względem sumy rocznych opadów ten region klasyfikuje się jako pustynię. Kolejny tunezyjski przystanek to Chenini, historyczne miasto na stromych zboczach góry; opustoszałe domy są tu dosłownie przyklejone do skalnych ścian. Tutejsze góry są zbudowane z tufu; jest to bardzo miękka skała, więc Berberowie wpadli na pomysł, żeby wydrążyć w niej domostwa. Górna część wioski pochodzi z XII wieku. Dziś życie toczy się na dole, bo tutaj trzeba się mozolnie wspinać albo wwozić ciężary na ośle, a to za dużo nawet dla potomków wspaniałych nomadów. Z Chenini Robert przewędrował do Matmata. W okolicach tego miasta zwiedzać można autentyczne domostwa troglodytów wyżłobione pod ziemią korytarze i pomieszczenia mieszkalne. O troglodytach pisał już Herodot w V wieku p.n.e. To on przypiął im niepochlebnie brzmiącą po polsku łatkę "troglodytów". Dla nas to dzicy jaskiniowcy, ale w grece oznacza to tylko mieszkających pod ziemią. Latem na zewnątrz jest tu nawet 60C, zimą temperatura spada niemal do zera, więc to świetnysposób na utrzymanie wewnątrz przyjemnego klimatu. Zatem troglodyta to geniusz inżynierii mieszkaniowej w trudnych warunkach pustynnych! W autentycznych domostwach troglodytów wciąż żyją rdzenni mieszkańcy. Życie toczy się na dziedzińcu. Pani domu częstuje bez pytania chlebem i herbatą. W tle zwierzęta domowe i bawiące się dzieci. Od dawnych czasów niewiele się tu zmieniło. Mężczyźni spędzają czas poza domem, najchętniej w kawiarni w centrum miasteczka, gdzie herbatę podaje kelner. Dziś w tych pomieszczeniach są pokoje hotelowe, a w dole na dziedzincu znajduje się jadalnia. To prawdopodobnie najsłynniejsza jadalnia w historii kina; George Lucas kręcił tu zdjęcia do "Gwiezdnych wojen". I w takiej to scenerii Robert degustuje tunezyjskie przystawki: sałatkę meshueya, brik, tuńczyka, oliwki, jajka na twardo i harissę. Tak posilony przyrządza "fantastyczno - naukowego" kurczaka po berberyjsku.

Czas trwania: 25min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 6 czerwca 2024 (Czwartek)
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 28 Tunezja "U Berberów" (105) Logo TVP Rozrywka
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 28 Tunezja "U wrót Sahary" (106) Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Długi burnus z wielbłądziej wełny i szesz (zawój na głowę) to nieodzowne elementy ubioru pustynnego Beduina. W takim przebraniu Robert Makłowicz dociera do miasta Douz w Tunezji, zwanego Wrotami Sahary. Po największej pustyni świata przemieszcza się na wielbłądzie, z którego przesiada się do bardziej praktycznego samochodu terenowego. Dzięki temu zdąży odwiedzić bajeczną górską oazę Chebika, zjawiskowe słone jezioro Chott El Jerid oraz bujne gaje palmowe wokół miasta - oazy Tozeur. Ważną częścią Sahary są góry Atlas, których łańcuch ciągnie się przez Maroko, Algierię i Tunezję. W tych właśnie górach operowała w latach 1942 - 43 niemiecka formacja Afrika Korps dowodzona przez generała Erwina Rommla, słynnego "Lisa Pustyni". Po Niemcach zostały kanistry na benzynę i drogi, które zbudowali w górach. Zatrzymawszy się w górskiej osadzie Chebika, Robert wzmacnia się szklanką soku z granatów. Po czym rusza dalej, w kierunku jeziora Chott el - Jerid. To największe z kilku słonych jezior w Tunezji, przez większą część roku jest wyschnięte. Dziś biegnie przez nie wygodna szosa, bo usypano groblę. Ale dawniej karawany, które zmierzały nad morze, musiały przez nie przechodzić. Pozornie twarda skorupa wyschniętej soli jest zdradliwa, wiele karawan zapadło się w lepką maź. Założone już w starożytności miasto Tozeur należało do berberyjskiego królestwa Numidii. Pełniło ważną, ale niezbyt chwalebną funkcję; było ośrodkiem handlu niewolnikami sprowadzanymi z czarnej Afryki przez Saharę. Dziś liczy 50 tys. mieszkańców, ma swój uniwersytet i rozwija się bujnie, a to dlatego, że jest tu woda, która tryska wokół miasta ze 196 źródeł. W okolicy jest 1000 hektarów plantacji daktyli. Tunezja jest największym w świecie producentem najszlachetniejszej odmiany tych owoców, znanej jako palce światła. Zbieranie daktyli to zajęcie wymagające szczególnych predyspozycji. Dojrzałe zrywa kilku ludzi, którzy wchodzą na pień palmy piętrowo i podają sobie kiście, żeby nie uszkodzić owoców. Robert odwiedza przetwórnię, gdzie daktyle są sortowane według stopnia wilgotności. Degustacja zaś odbywa się w ogrodzie. Na stole, obok owoców luzem, są miseczki i słoiki, a w nich produkty z daktyli: konfitury, masło daktylowe, kremy i pieczywo z syropem. Daktyle nadziewane to danie główne odcinka, które Robert przyrządza na ruchliwej ulicy w centrum miasta, tuż przed bramą - łukiem z arabskimi napisami. W Touzer Robert zwiedza także targ, gdzie można kupić świeże warzywa i ryby, mimo że to przecież pustynia. Wizytę w mieście kończy spacer po starówce, zwanej tu mediną, i espresso w stylowej kawiarni, oraz zachód słońca, który Robert podziwia ze szczytu pustynnej wydmy. Niektórzy twierdzą, że zachody słońca nad saharyjską wydmą są jeszcze piękniejsze, niż te nad morzem.

Czas trwania: 25min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 7 czerwca 2024 (Piątek)
07:00 Makłowicz w podróży. Sycylia - Cukier, sól i wino Logo TVP Polonia
10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 28 Tunezja "U wrót Sahary" (106) Logo TVP Rozrywka
16:45 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (190) "Lubeka" Logo TVP HD
19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 29 Lanzarote "Wyspa wulkanów" (107) Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Lanzarote, wulkaniczna wyspa na Atlantyku, jest dziś turystycznym rajem, ale wulkany, które tak do końca nie wygasły, nieraz były przekleństwem jej mieszkańców. Robert Makłowicz zwiedza Park Narodowy Timanfaya i groty Jameos del Agua. Widoki są imponujące. Przez park prowadzi droga, którą można przejechać w specjalnym autokarze. Nie wolno zjeżdżać z asfaltu, bo to ścisły rezerwat biosfery. Aby pokazać, jak gorąco jest pod powierzchnią ziemi, pracownik parku wrzucił do dołu wyschnięte krzaki. Dół ma 2, 5 metra głębokości, a temperatura na dnie sięga 250 C. Za chwilę gałęzie zajmą się ogniem. Do innej dziuryw ziemi pracownik wlewa wiadro wody, która wystrzela w górę słupem pary. W tym miejscu jest już 6 metrów głębokości i 400 C. Dziury w ziemi zamieniają się w gejzery. Gorąco z wnętrza ziemi wykorzystuje się w celach kulinarnych. Robert ma okazję zjeść obiad przygotowany na wulkanicznym ruszcie. Smakuje doskonale. W menu: kalmary, kiełbasa chorizo, kurczak i małe rybki. Bliskość lądu afrykańskiego powoduje, że klimat nie jest tu typowo morski, ale suchy. Pada niewiele, praktycznie tylko w zimie. Susza i sól eliminują z krajobrazu Lanzarote soczystą zieleń. Są tu za to wszystkie znane na świecie gatunkikaktusów. Jedna ich odmiana, opuncja o nazwie kaktus figowy, pełni ważną rolę w gospodarce wyspy. Rodzi jadalne owoce, ale nie one są tu najważniejsze. To, co wygląda jak ptasie guano, wcale nim nie jest. To czerwiec kaktusowy, pluskwiak, który w celu odstraszania drapieżników produkuje ciemnoczerwony kwas karminowy. Ten naturalny barwnik jest eksportowym hitem Lanzarote. Bez niego nie byłoby campari, włoskiego aperitifu z gatunku bitterów, produkowanego na bazie tego owada. Wybuchające wulkany pustoszą wszystko. Ale z czasem lawa, która z nich wypłynęła, staje się dobrodziejstwem, bo eroduje i zamienia się w żwir wulkaniczny, który nosi nazwę picón. To gleba i nawóz zarazem, zawiera bowiem mnóstwo składników mineralnych. Robert podziwia wspaniałe uprawy czosnku i szczypioru właśnie na polu piconu. W wulkanicznym żwirze Lanzarote uprawia się też winorośl. Warto spróbować miejscowych win z najstarszej na wyspie winiarni, założonej w XVIII wieku. Danie główne odcinka to papas arrugadas - ziemniaki w łupinach gotowane w soli, z czerwonym sosem paprykowym. To miejscowa specjalność, którą Robert przygotuje na kuchence ustawionej w wulkanicznej rozpadlinie. Ludzie gotujący na co dzień papas arrugadas muszą mieć mnóstwo soli. Na Lanzarote nie ma z tym problemu, bo dookoła słony Atlantyk. Jedna z solanek, Salinas de Janubio, zasłynęła w filmie. Tutaj toczyła się akcja "Drogi do Saliny" z Ritą Hayworth.

Czas trwania: 25min. / 2012 / magazyn kulinarny
Program TV na 8 czerwca 2024 (Sobota)
06:20 Makłowicz w podróży. Hiszpania (193) - Sierra Nevada Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Kulinarno - podróżniczy program Roberta Makłowicza, w którym przekazywana jest praktyczna wiedza związana z podróżami i odwiedzanymi miejscami. Wszystkie drogi w górach Sierra Nevada (a jest tylko jedna: malownicza droga nr 395) prowadzą do Pradollano miasta zbudowanego od podstaw w latach 60 - tych dla nowej stacji narciarskiej. Tajemnica nart w górach, z których można zobaczyć brzegi Afryki, jest prosta: jeździ się na stokach trzytysięczników, a nawet wyżej. W rodzinnym parku zimowych rozrywek Robert próbuje swoich sił na kolejce grawitacyjnej i na skibobie, a przy stacji pośredniej Borreguiles ocenia ofertę kulinarną dla narciarzy w bufecie samoobsługowym (restauracja la carte prawdy w tym zakresie nam nie powie). Miejscowe wędliny, sałatka z tuńczyka i pieczonej papryki czy krokiety z szynką można potraktować jako przystawki przed daniem głównym, które Robert przyrządza własnoręcznie, a jest to Tortilla de Sacromonte z wieprzowymi podrobami. Po kąpieli w górskim spa godzina jazdy na południe i można znów zażyć kąpieli, ale już w Morzu Śródziemnym.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
06:55 Makłowicz w podróży. Hiszpania (194) - Costa Tropical Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Kulinarno - podróżniczy program Roberta Makłowicza, w którym przekazywana jest praktyczna wiedza związana z podróżami i odwiedzanymi miejscami. Fragment wybrzeża Morza Śródziemnego położony na południe od masywu Sierra Nevada nosi nazwę Costa Tropical. Zgodnie z tą nazwą, miejscowa żyzna nizina, utworzona z materiału nanoszonego w ciągu wieków przez rzekę Guadalfeo, jest idealnym teren do upraw owoców tropicalnych. Z dawnego arabskiego miasta Salobrea Robert udaje się do ogrodu, w którym można zjeść prosto z drzewa mango, awokado, chirimoyę, liczi, kumkwaty czy limonkwaty. Inną tropikalną specjalnością regionu jest trzcina cukrowa i wyrabiany z niej rum (jedyny taki w całej Hiszpanii). Zaglądamy do kamiennych kadzi w fabryce rybnego sosu garum, która przez 800 lat dostaraczała tego przysmaku na najbogatsze stoły starożytnego Rzymu i poznajemy przepis na miecznika w sosie pomarańczowym, którego Robert gotuje na plaży. Wprost z tropików w śnieżne góry, oddalone raptem o 100 km. Po atrakcjach zjazdowych wieczorna uczta w barach tapas.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
07:20 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "Dolina Duoro" (36) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Granice uprawy winorośli w dolinie rzeki Douro, czyli - jak powiedzielibyśmy dzisiaj - apelację regionalną, wyznaczono już w połowie XVIII wieku. Do dziś pozostaje niemal niezmieniona. To stąd pochodzi wino porto. Robert Makłowicz porusza się po górzystej okolicy najpewniejszym środkiem lokomocji - samochodem terenowym. Podziwia niezwykłą architekturę i rozwiązania techniczne jednej z lokalnych winnic. Wyjaśnia, na czym polegają różnice między poszczególnymi odmianami porto. Przyrządza na miejscu dania z portugalskiej kiełbasy chourio oraz z konserw rybnych. Wspina się też po siedmiuset schodach do sanktuarium w pobliskim Lamego, a w miasteczku ma okazję skosztować słynnej miejscowej wędzonej szynki i owczego sera.

Czas trwania: 25min. / 2009 / magazyn kulinarny
08:00 Makłowicz w podróży - Podróż 8 Portugalia - "Zielone Minho" (37) Logo TVP Kobieta

Opis (streszczenie): Minho, północna prowincja Portugalii, położona przy granicy z hiszpańską Galicją, znana jest miłośnikom wina jako kraina vinho verde. To młode, lekko szczypiące w język wino wbrew swojej nazwie wcale nie musi być zielone. Robert Makłowicz odwiedza winnicę, w której metodami ekologicznymi uprawia się najszlachetniejszy miejscowy biały szczep alvarinho. Jest tam również ogródek warzywny z kapustą couve galega, z której gotuje się znaną w całej Portugalii zupę caldo verde. Minho to również kolebka portugalskiej państwowości, zamki, kościoły i miasta pierwszych królów Portucale: Guimares, Braga, Barcelos czy pamiętająca jeszcze czasy rzymskie Ponte de Lima, gdzie podróżnik z Polski ocenia smak miejscowych przysmaków z wieprzowiny.

Czas trwania: 24min. / 2009 / magazyn kulinarny
12:15 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (191) "Hamburg" Logo TVP HD
Program TV na 9 czerwca 2024 (Niedziela)
06:20 Makłowicz w podróży. Hiszpania (195) - Almeria Logo TVP HD

Opis (streszczenie): Otoczona górami i pustyniami Almeria, na tle innych regionów Hiszpanii, wydaje się wciąż nieodkryta. A warto tu przyjechać, choć to statystycznie najgorętsze miejsce w Europie ze średnią temperaturą w roku powyżej 19 stopni C. Samo miasto kusi zabytkami starymi (arabska Alcazaba), nowszymi (katedra obronna) i najnowszymi (portowa rampa kolejowa ze szkoły Eiffela czy podziemne schrony z czasów wojny domowej). Główna promenada miasta nazywa się Paseo de Almeria i jest to najlepszy adres na zakupy. Jeśli chcemy zrobić zakupy spożywcze, wystarczy skręcić w boczną uliczkę, do Mercado Central w eleganckim budynku z XIX wieku. Jest tu tak czysto, że można jeść z podłogi. A w ofercie: miejscowe szynki, dorsz w różnej postaci i suszone sardele - znane tu już w czasach fenickich. Na wiosnę można je jeść z młodym bobem, co doceni każdy miejscowy smakosz. Jeśli ktoś nie lubi atmosfery targu, może wybrać się do eleganckich delikatesów, gdzie uwagę Roberta zwracają ryby, małże, karczochy, szparagi, ale w konserwach. Almeria była perełką Kalifatu Kordoby, jego głównym portem. Po rekonkwiście podupadła i się wyludniła. Koloniści się tu nie garnęli, bo ziemia była niezbyt przyjazna i pustynna. Zmieniło się to w XIX wieku, kiedy w tej górskiej okolicy odkryto prawdziwy skarb - rudy żelaza. Choć koncesje na wydobycie kopalin otrzymały firmy francuskie i brytyjskie, skutki prosperity odczuł cały region. Ciekawostką są w Almerii kioski. Niektóre sprzedają prasę, inne napoje i lody. Ale w latach 1936 - 39 tutejsze kioski były wejściami do podziemnego świata schronów. Są one do dzisiaj pamiątką po ponurych latach wojny domowej, kiedy to Almeria była bastionem republikanów, a frankiści i ich sojusznicy często ją bombardowali. Wybudowano więc schrony, których korytarze liczą 4 km długości. Mogły pomieścić 4 tys. ludzi. Atrakcją Almerii jest Muzeum Kina i aleja gwiazd filmowych. Swoje ślady pozostawili tutaj Terry Gilliam, Ridley Scott, Omar Sharif i Arnold Schwartzenegger. W kamienicy, gdzie mieści się muzeum, gościł swego czasu John Lennon, który spędził tu jesień 1966 r. Przyjechał do niego wówczas Ringo Starr. Lennon mieszkał na pięterku. W mieszkaniu arcyważna była łazienka, a zwłaszcza wanna, w której Lennon komponował. I w tej to "muzycznej" wannie powstała piosenka "Strawberry Fields Forever". Kolejny filmowy trop prowadzi nas do Fortu Bravo. To miasteczko z Dzikiego Zachodu, zbudowane na potrzeby kinematografii, w którym swoje spaghetti westerny kręcił Sergio Leone. A co można ugotować w takiej scenerii? Na centralnym placyku między bankiem i saloonem Robert przygotuje polędwiczki wieprzowe po kowbojsku, suszone sardele i panierowane ryby. Kolejna porcja hiszpańskich przysmaków czeka na Roberta w rybackiej wiosce na Costa de Almeria. W nadmorskiej restauracji krakowski podróżnik spróbuje smażonych ryb i kalmarów. Zwieńczeniem plażowej uczty będzie cujada - świeży kremowy ser, wyrabiany na miejscu. A po posiłku spacer najsłynniejszą plażą w regionie, jej hiszpańska nazwa to playa de Mónsul.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
06:55 Makłowicz w podróży. Hiszpania (196) - Murcia Logo TVP HD

Opis (streszczenie): W tym odcinku Robert zwiedza hiszpański region Murcia ze stolicą o tej samej nazwie. Zwiedzanie miasta wypada zacząć od głównego placu i najważniejszego przy nim budynku, czyli katedry. Jej budowa rozpoczęła się w XIV w. 100 lat wcześniej Alfons X, król wojownik i poeta, ustanowił w Murcii władzę chrześcijańską. Dziś w murach katedry spoczywa jego serce. Jeszcze wcześniej, bo w 1272 r. , w Murcii założono uniwersytet, który działa tu do dziś. Jest starszy od naszej Jagiellonki! Dwie główne ulice starej części miasta to Platera i Trapera. Pierwsza wzięła nazwę od jubilerów, druga od sprzedawców odzieży. Ale Murcia potrafi zaskoczyć turystę. W kasynie np. nie ma ruletki, za to można zaliczyć szybki kurs historii architektury. Z kolei Plaza de las Flores, czyli plac Kwiatowy, znany jest nie z kwiatów, ale z wybornych tapas. Tapeo to kultura jedzenia małych danek z odpowiednim napojem. Słynie z nich cała Hiszpania, ale niektóre miejsca szczególnie - jak właśnie Murcia. W odwiedzanych barach Robert przeprowadza prywatny konkurs tapas. Na podium plasują się policzki wieprzowe z pure ziemniaczanym i winem monastrell, mus z chłodnika migdałowego i borowików z winem sauvignon blanc oraz panierowane krewetki pod nazwą caballito. Godna polecenia jest też marinera, czyli sałatka warzywna, tutaj pod nazwą ensaladilla rusa, z soloną sardelą, podana z winem albario z Galicji. Na deser zaś paparajote - oryginalny miejscowy przysmak. Paparajote to liść cytrynowy w cieście smażony w głębokiej oliwie. Ale uwaga, samego liścia się nie je! Z Murcii jedziemy do Cartageny (starożytna Carthago Nova), gdzie odwiedzamy historyczną wytwórnię owocowych nalewek. W sali muzealnej jest ekspozycja starożytnych amfor i mapa ścienna z rzymskim Mare Nostrum. Już w starożytności wyrabiano tutaj licor marabilis, czyli cudowny likier, eksportowany stąd do Rzymu. Receptura przetrwała do naszych czasów. Dzisiaj to likier o nazwie cuarenta y tres. W Cartagenie trzeba też koniecznie wypić cafe asiatico, czyli kawę wzmocnioną dodatkiem alkoholu. Cartagena to oczywiście Kartagina, ale nie należy mylić jej z tamtą w dzisiejszej Tunezji. Miasto założyli Kartagińczycy, ale wkrótce przeszło ono pod władzę Rzymu i zyskało nazwę Carthago Nova. Z czasem Cartagena stała się jedną z głównych baz hiszpańskiej marynarki wojennej. Stąd w 1931 r. udał się na wygnanie król Alfons XIII. Wiele lat wcześniej życie uratował mu Jan Szczepanik, Polak spod Krosna, zwany galicyjskim Edisonem, który wynalazł m.in. kamizelkę kuloodporną. A jak było z królem Alfonsem? Otóż kareta obita materią ze stalowymi płytkami ocaliła mu życie w zamachu bombowym, za co udekorował wynalazcę orderem Izabeli Kastylijskiej. Szkoda, że w Polsce mało kto słyszał o Janie Szczepaniku. Z Cartageny Robert Jedzie do Caravaca de la Cruz, jednego z pięciu świętych miast katolicyzmu. Godność tę nadał mu papież Jan Paweł II. W tutejszej bazylice przechowywana jest mało znana w Polsce relikwia. Jest to bizantyjski krzyż biskupa Roberta, patriarchy Jerozolimy, przywieziony z pierwszej krucjaty do Caravaki przez templariuszy. Są w nim drzazgi z Krzyża Świętego, na którym umarł Jezus Chrystus. W Caravaca de la Cruz Robert gotuje danie odcinka. Jest to garnek cygański z pikantnymi kiełbaskami. Po gotowaniu czeka nas jeszcze jedna atrakcja. Spacer po Mar Menor, czyli morskiej lagunie oddzielonej od otwartego morza mierzeją o długości 22 km, zwaną La Manga. Na plaży jest restauracja o nazwie El Parador. Szef kuchni przygotowuje miejscowe danie - plato Caldero. Nazwa dania pochodzi od kociołka, w którym tradycyjnie się je przygotowuje. A są to małe ościste rybki, które gotuje się w wywarze razem z głowami langustynek. W innej formie nie dałoby się tego zjeść.

Czas trwania: 25min. / 2016 / magazyn kulinarny
09:10 Makłowicz w podróży. Podróż 49 Niemcy (191) "Hamburg" Logo TVP HD
16:00 Makłowicz w podróży. Sycylia - Cukier, sól i wino Logo TVP Polonia
Strona zawiera informacje na temat godzin emisji (czyli kiedy leci) oraz obsady (kto występuje) dla Makłowicz w podróży. Jeżeli stacje telewizyjne planują w najbliższym czasie nadać audycję (premiera, powtórki) w sekcji najbliższe emisje umieszczone są informacje na temat jakiego dnia, o której godzinie oraz na jakiej antenie można obejrzeć program. W przypadku braku Makłowicz w podróży w ramówkach jakiekogokolwiek kanału wyświetlona jest lista poprzednich emisji z ostatnich 30 dni. Brak informacji na temat poprzednich i przyszłych wyświetleń oznacza, że żadna z ponad 180 stacji obecnych w programie telewizyjnym naziemna.info, nie nadawała audycji i nie planuje tego w najbliższym czasie. Na stronie znajdują się informacje na temat tego kiedy będą powtórki lub kiedy będzie powtórka audycji Makłowicz w podróży.

Poprzednie emisje Makłowicz w podróży w telewizji

Emisja Makłowicz w podróży miała miejsce:

2024-05-15 19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 24 (90) Niemcy: Badeńska prowincja Logo TVP Rozrywka
2024-05-15 10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 23 (89) Luksemburg - Belgia - Niemcy: Luksemburg - miasto stołeczne Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz odwiedza Luksemburg, stolicę Wielkiego Księstwa o tej samej nazwie. Pierwszą średniowieczną twierdzę założył tu Zygfryd Lotaryński w X stuleciu. Później miastem i księstwem władała słynna dynastia Luxemburgów. W XIV wieku jeden z jej przedstawicieli, Henryk VII, został cesarzem rzymskim narodu niemieckiego. W XIX wiekuLuksemburg uzyskał niepodległość. Język luksemburski jest pokrewny z niemieckim, ale mieszkańcy księstwa bynajmniejnie czują się Niemcami. W historycznym centrum miasta przy rue de Marche - des - Herbes stoi dawny pałac wielkoksiążęcy. W pałacu ma dziś swoją siedzibę luksemburski parlament. Obecny wielki książę Henryk, wraz z żoną Marią Teresą i pięciorgiem dzieci mieszka w rezydencji za miastem. W całym Wielkim Księstwie mieszka pół miliona ludzi, w stolicy zaledwie 80 tysięcy. To mniej niż np. w Tarnowie. W dzielnicy nowoczesnych biurowców na wzgórzu Kirchberg znajdują się siedziby wielu instytucji administracyjnych Unii Europejskiej. Może to zbieg okoliczności, ale to w Luksemburgu urodził się Robert Schuman, minister spraw zagranicznych Francji, ojciec Unii Europejskiej. Luksemburg jest także jednym z najważniejszych centrów finansowych świata. Przy wiadukcie nad rzeką Alzette Robert Makłowicz przyrządza tatara z szalotką, żółtkami, kaparami, majonezem i ketchupem, a po posiłku wyrusza na dalszy spacer uliczkami starej części Luksemburga. Place D’Armes raz na jakiś czas gości pchli targ. Dużo tu zwłaszcza porcelany i przeróżnych bibelotów. 200 metrów dalej znajduje się kolejny plac, na którym raz w tygodniu odbywa się słynny targ spożywczy. Kolejny punkt na trasie to stojący w parku budynek Radia Luksemburg, legendarnej rozgłośni, grającej w latach 60. i 70. muzykę rock - and - rollową. Radio Luksemburg powstało w latach 20. , założyli je Brytyjczycy, żeby złamać państwowy monopol radiowy BBC, wykluczający z rynku nadawców komercyjnych. W centrum handlowym Robert Makłowicz odnajduje restaurację rybną o nazwie Amarain. Po degustacji owoców morza udaje się na dalszy spacer w kierunku dworca kolejowego. Tutejsza kolej raczej nie służy luksemburczykomdo podróżowania po kraju, bo wszędzie można dojechać w jeden dzień na rowerze. Łączy ona Luksemburg ze światem. Wokół dworca rozciąga się dzielnica, która wzięła od niego nazwę - La Gare. Zasługuje ona na uwagę z jednego zasadniczego powodu. Mieszkają tu przybysze z całego świata. Rodowitych luksemburczyków z dziada pradziada jest w mieście najwyżej 50%. Wśród imigrantów większość stanowią Portugalczycy, którzy napłynęli tu masowo w latach 70. Stworzyli tak silną społeczność, że dziś w luksemburskich szkołach dzieci mogą uczyć się również portugalskiego. W tym języku można także zdawać w Luksemburgu egzamin na prawo jazdy. W dzielnicy La Gare Robert Makłowicz wstępuje do baru portugalskiego o nazwie Tasquinha, czyli przekąseczka, gdzie zamawia kawę i portugalski destylat z wytłoczyn winogronowych. Ażeby coś zjeść, udaje się do pobliskiej restauracji, też portugalskiej, i zamawia krewetki smażone z czosnkiem oraz suszonego dorsza z ziemniakami i jajkiem.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
2024-05-15 00:30 Makłowicz w podróży. Słowacja - Bańska Szczawnica Logo TVP Polonia
2024-05-14 19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 23 (89) Luksemburg - Belgia - Niemcy: Luksemburg - miasto stołeczne Logo TVP Rozrywka
2024-05-14 12:20 Makłowicz w podróży. Hiszpania (196) - Murcia Logo TVP Polonia
2024-05-14 10:05 Makłowicz w podróży - Podróż 23 (88) Luksemburg - Belgia - Niemcy: Małe Wielkie Księstwo Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Robert Makłowicz odwiedza Wielkie Księstwo Luksemburg. Mimo tej nazwy kraj to malutki. Swą podróż Robert rozpoczyna w Grevenmacher nad rzeką Mozelą. Okolice Mozeli to region, w którym produkuje się słynne wina. Gleba skalista, wapienna i południowe stoki to świetne warunki do uprawy winorośli. Tutejsze wina, świeże, owocowe, wypijane są przeważnie przez samych Luksemburczyków. Niewielka ich część jest eksportowana do Belgii. W Polscesą one właściwe nieznane. W miasteczku Grevenmacher, na placu przed ratuszem stoi pomnik ulicznego grajka z psem. Legenda głosi, że skrzypek uwieczniony na tym pomniku jako pierwszy śpiewał publicznie w XVIII wieku utwory w języku luksemburskim. Jest on odmianą niemieckiego, dialektem zbliżonym do języka siedmiogrodzkich Sasów. W Grevenmacher znajdują się piwnice Bernarda Mansarda, jednego z najpoważniejszych luksemburskich winiarzy. Wina musujące produkuje się tu metodą champanoise, polegającą na wykorzystaniu fermentacji wtórnej w butelce. W szyjce odwróconej butelki zbierają się drożdże. Wino trzeba poddać licznym zabiegom, zanim będzie takie, jak w sklepie. W przypadku win słodkich i półsłodkich do butelek wstrzykuje się przed ich zakorkowaniem koncentrat winnegolikieru. Potem zawartość butelki trzeba wymieszać, w tym celu maszyna odwraca butelki. Na tarasie wytwórni, z widokiem na rzekę, Robert degustuje miejscowe wino musujące w wersji brut, czyli wytrawnej. Butelka tego zacnego trunku kosztuje mniej niż 8 euro, a więc niewiele jak na kraj, który ma najwyższy (po Liechtensteinie) produkt krajowy na głowę mieszkańca. Na luksemburskiej prowincji w maleńkiej wiosce Bech, w której mieszka maksimum kilkadziesiąt osób, kryją sięprawdziwe skarby kulinarne. Zjeżdżają tu smakosze z Niemiec, Belgii, nawet z Francji w poszukiwaniu najlepszych knajpeki restauracyjek. W całym regionie jest ich tu największe zagęszczenie. Robert wybrał się do jednej z nich o nazwie Steinmetz. Wybrał danie rybne: filet z turbota pokryty chrupiącą skórką zapieczoną migdałami i figami, w sosie na bazie wina Gewürtztraminer. Do picia zaproponowano wino i przeróżne destylaty. Zgodnie z tutejszym zwyczajem w Luksemburgu w restauracjach podaje się nie tylko wina, ale także destylaty własnej produkcji. Kolejny punkt wycieczki to pałac Septfontaines, czyli Siedmiu Źródeł. Budowę pałacu zleciła rodzina von Boch. Kiedy z początkiem XVIII wieku Chińczycy utracili monopol na produkcję białego złota, czyli porcelany, jej głównym producentem na ziemiach dzisiejszego Luksemburga była rodzina von Boch. W roku 1748 pan von Boch dokonał zaskakującego posunięcia rynkowego, połączył siły ze swoim dotychczasowym konkurentem, panem Villeroyem. Na dziedzińcu przed pałacem Robert kończy opowieść o porcelanie i przyrządza sandacza w rieslingu z groszkiem. Koniunktura na porcelanę znacznie się poprawiła po rewolucji francuskiej, kiedy narodziła się nowoczesna burżuazja. Bogaci mieszczanie również chcieli jadać wykwintnie. Porcelana przestała być wyłącznym przywilejem arystokracji i koronowanych głów. Tak samo zresztą jak dobre jedzenie. Zagłębie produkcji porcelany znajduje się w Merzig na pograniczu luksembursko - niemieckim. Robert zwiedza fabrykę porcelany. Produkcja jest tutaj w pełni zautomatyzowana. Oczywiście wzory są malowane ręcznie. W niedalekim Mettlach jest muzeum porcelany. W gablotach wyjątkowo ciekawe eksponaty, swoista kronika naszej cywilizacji, bo przez wieki wyroby z miejscowych fabryk trafiały do rąk największych osobistości tego świata. Jest tu zastawa dla Jana Pawła II z herbem watykańskim, talerze, na których jadali pasażerowie sterowca Hindenburg. (Ten słynny zeppelin spłonął w latach 30. podczas próby lądowania w USA.) Jest też porcelana dla kanclerza Adenauera i dla szacha perskiego Rezy Pahlaviego.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
2024-05-13 19:45 Makłowicz w podróży - Podróż 23 (88) Luksemburg - Belgia - Niemcy: Małe Wielkie Księstwo Logo TVP Rozrywka
2024-05-13 17:45 Makłowicz w podróży. Podróż 48 Hiszpania - "Prowincja Kordoba" (187) Logo TVP HD
2024-05-13 10:00 Makłowicz w podróży - Podróż 23 (87) Luksemburg - Belgia - Niemcy: Belgijskie Ardeny Logo TVP Rozrywka

Opis (streszczenie): Ardeny to pasmo niewysokich gór, właściwie pagórków, na terenie Belgii i Luksemburga, zahaczające też o Francję. Kraina ta słynie z pięknych widoków i wielu wspaniałych przysmaków. Bawiąc w Ardenach, koniecznie trzeba odwiedzić miasto Spa, belgijski kurort, którego gorące źródła były znane już w XVI wieku. Leczył się tu np. król Henryk VIII. Oprócz łaźni jest tu też kasyno. Ale tym, co najbardziej przyciąga dziś turystów do Spa, jest zbudowany w latach 20. tor wyścigowy Spa - Francorchamps, na którym co roku odbywa się Grand Prix Belgii Formuły I. Historia państwowości belgijskiej to niecałe 200 lat, ale tradycje tych ziem są bardzo dawne. Przykładem jest zamek Montjardin z XIV wieku, stojący na wzgórzu Theux, który od XVIII wieku jest w rękach tej samej rodziny. Miejscowa arystokracja miała koligacje niemieckie i francuskie, ale także hiszpańskie, bo ziemie te były częścią hiszpańskich Niderlandów. Gospodarz, pan Charles Antoine de Theux de Montjardin zaprasza Roberta do zamku. Podczas rozmowy panowie omawiają trzy ważne elementy belgijskiego stołu, a są to: odpowiednie nakrycia, piwo i dziczyzna. A jako że patronem polowań jest św. Hubert, Robert wybiera się do miasta Saint Hubert. Miejscowa restauracji o nazwie, jakżeby inaczej, Le Saint Hubert, specjalizuje się w dziczyźnie. Robert zamawia więc gulasz z dzika, frytki i piwo w kufelku. Święty Hubert z Liege żył w VII wieku, pochodził z królewskiego rodu i był zapalonym myśliwym. Jak mówi legenda, kiedy polował w Wielki Piątek, objawił mu się biały jeleń z lśniącym krzyżem w porożu. To odmieniło życie późniejszego świętego. Poświęcił się studiowaniu ksiąg religijnych i został biskupem. Prowadził działalność misjonarską na ziemiach dzisiejszej Belgii, a jego szczątki spoczywają w tutejszym kościele. Sezon na dziczyznę trwa krótko, a wieprzowinę można jeść przez cały rok, odkąd człowiek udomowił dziką świnię. W pobliskim miasteczku Nassogne produkuje się ardeński specjał, prawie zupełnie nieznany w Polsce. Jest to szynka ardeńska, najsłynniejsza z tych, które dojrzewają na północy Europy. Dorównuje sławą tym włoskim i tym z południowej Francji. Występuje w odmianach z kością i bez. Wędzona w dymie z dębiny i drewna jesionowego jest wyjątkowo aromatyczna. W zakładzie pana Magerotte’a wyrabiane są także kiełbasy. Pokryte szlachetną pleśnią wyglądają naprawdę zachęcająco. Rodzina Magerotte zajmuje się wędliniarstwem już od trzech pokoleń. Wszystkie wyroby można kupić nieopodal, w firmowym sklepie na rogu ulicy. Właściciel sklepu, pan Andr Magerotte częstuje Roberta szynką o nazwieformidable. Podobno specjały pana Magerotte’a zamawiane są na spotkania prezydenta Sarkozy’ego z kanclerz Merkel. Kolejny punkt na trasie to słynne opactwo trapistów w Orval, legenda monastyczna i piwowarska. Już od XII wieku bracia trapiści warzą tu doskonałe piwo. Na wewnętrznym dziedzińcu klasztoru Robert przyrządza danie z miejscowym piwem: kotlety wieprzowe w piwie z boczkiem. A na pożegnanie zaprasza na typowy belgijski specjał: frytki z kremowym majonezem.

Czas trwania: 25min. / 2011 / magazyn kulinarny
2024-05-12 16:00 Makłowicz w podróży. Hiszpania (196) - Murcia Logo TVP Polonia

Makłowicz w podróży gdzie obejrzeć?

Makłowicz w podróży można obejrzeć w programie stacji:

Emisje miały lub będą miały miejsce w: TVP HD, TVP Kobieta, TVP Polonia, TVP Rozrywka

Typy audycji

Lista zwiera odnośniki do stron typów związanych z prezentowaną audycją:

Obsada (osoby)

Lista zwiera odnośniki do stron osób związanych z produkcją (aktorzy, reżyser):

Lata produkcji

Lista zawiera lata, w których powstawała audycja:

Reklama
© 2016-2024 - PROGRAM TV - przewodnik telewizyjny naziemna.info
Serwis działa na serwerach dhosting
Do góry